Holendry Lipeckie - Piskory
Holendry Lipeckie, określane również mianem
Piskor, to wieś znana już od XVIII w. Położona jest w województwie
wielkopolskim, w powiecie kaliskim, w gminie Blizanów. W 1884. była to kolonia
i osiedle leśne nad rzeka Bawół, należąca do gminy Brudzew i parafii Stawiszyn.
Składało się na nie 27 domów wraz z osadą leśną, którą zamieszkiwało ok. 283
mieszkańców. Piskory wchodziły w skład dóbr lipeckich.
W okresie przedwojennym
Holendry Lipeckie zamieszkiwane były przez naród niemiecki. Najbardziej znani
byli Albin i Juna Reimannowie. Mieli oni dwójkę dzieci. Dziewczynka otrzymała
imię matki, a syn ojca. Właśnie on, jako jedyny ocalały, do dziś odwiedza swoje
rodzinne strony. Były pracownik rodziny Reimannów opowiedział mi jak wyglądało
życie ludności zamieszkującej Piskory.
Domy niemieckie były
drewniane lub murowane. Budynki gospodarcze budowano z materiałów kamiennych ,
a dachy pokryte były słomą. W domach panował porządek. Wszystko było zadbane i
czyste. Niemcy trudnili sie rolnictwem. Posiadali konie, krowy, bydło, które
wypasali na licznych łąkach, które były przynależne do ich posiadłości.
Gospodarka była bardzo dobrze rozwinięta. Sołtysem wsi w tamtych czasach był
Rohutz, którego imienia niestety nie znamy.
Niemcy prowadzili spokojny
tryb życia. Żyli w zgodzie z resztą mieszkańców. Kiedy niemieccy gospodarze
domów wyjeżdżali na wojnę kobietami opiekowała się gmina. W tym celu
organizowane były spotkania w Blizanowie, na które przybywały wszystkie panie
domów.
Z opowiadań pani Krystyny
Komorskiej, kobiety, która wychowywała się na Piskorach oraz byłeo pracownika
rodziny niemieckiej wynika, iż Niemcy, którzy zamieszkiwali wieś nie sprawiali
większych problemów. Wręcz przeciwnie. Moi rozmówcy wypowiadali się o nich z
szacunkiem.
Dzięki wywiadowi, jaki
udało mi się przeprowadzić z byłymi mieszkańcami wsi, odkryłam wiele ważnych
elementów historii Piskor, o których nikt nigdy nie wspomniał w żadnej gminnej
książce. Otóż jeszcze przed wojną Niemcy postawili piękny kościół z
cegły. Z opowieści moich rozmówców wynika, iż msze odprawiane w tym kościele
były raz na miesiąc przez pastora sprowadzanego ze Zbierska o nazwisku Zax.
Jednak po wojnie kościół pozostał w strasznym stanie. W 1963 roku rozpoczęto
więc jego rozbiórkę. Początkowo planowano utworzyc tam salę, w której
odbywałyby sie różnego rodzaju miejscowe imprezy. Jednak pastor Zax nie chciał
wyrazić na to zgody. Postanowiono więc, aby budynek ten przekształcić w szkołę
dla miejscowych dzieci. Prace nad budynkiem trwały 3 lata. Budował ja pan
Radziejewski. Pani Krystyna będąc jeszcze nastoletnią dziewczynką równiez
pomagała w budowie szkoły. Dokładnie 15 września 1966 do szkoły zaczęły
uczęszczać dzieci. Pierwszym nauczycielem była pani Maria Noweta. Z czasem do
szkoły dołączyli nowi nauczyciele: Zofia Kurecka, Władysława Wtorek, Michał
Ważny. Natomiast dyrektorem szkoły był pan Władysław Góralczyk. Kilka lat po
powstaniu szkoły dobudowano do niej piwnice, w której urządzono kuchnię
szkolną. W latach siedemdziesiątych znajdowały się tu tylko 4 klasy. Młodzież
starsza uczęszczała bowiem do szkoły zbiorczej w Jankowie.
Z biegiem lat szkoła uległa
likwidacji, a budynek został wykupiony przez pana Banacha z Radomia. Początkowo
utworzono w nim placówkę dla niepełnosprawnych dzieci, która z czasem
przekształcono na ośrodek wypoczynkowy, który zapewnia wiele atrakcji m. in.
warsztaty malarskie.
Kolejną bardzo istotną część
historii Piskor stanowi poniemiecki cmentarz. Grzebano na nim osadników
niemieckich w okresie międzywojennym. Cmentarz znajduje się w głębi lasu
położonego w pobliżu dawnej szkoły. Jest zaniedbany i stary. Nie wiadomo ile
dokładnie liczy zmarłych, gdyż pozostało w nim tylko kilka tablic grobowych.
Resztę stanowią same mogiły. Rozmieszczenie grobów jest bardzo interesujące.
Zmarłych z tej samej rodziny grzebano obok siebie. Prawie na samym końcu
cmentarza leży stary krzyż, Cały cmentarz otoczony jest grubym niskim
murem.
Na samym końcu wsi pod drzewem
znajduje się kapliczka powstańców utworzona przez Ludwika Kostrzewskiego na
cześć jednego z niemieckich żołnierzy, który został powieszony za owym drzewem.
Pani Krystyna opowiedziała mi, że co roku w święta majowe chodzili tam i
śpiewali różne pieśni. Jednak dokładniej historii tego miejsca nie zna
nikt…
www.zapomniane-piekno.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz