02/02/2017
Orlina Duża - Orlina
Mała
Lokacje Orliny
Dużej, Orliny Małej oraz Białobłot, były ze
sobą ściśle związane, zarówno osobą założyciela –
czyli Franciszka hrabiego Stadnickiego, właściciela dóbr Grodziec,
Królików i Biskupic, jak również czasem założenia – w latach 80-tych
XVIII w. Ustalenie dokładnych i oddzielnych dat pierwszych lokacji
obu Orlin, w świetle szczupłości źródeł jest
trudne, jednak z dokumentu spisanego w 1784r.
w Królikowie, przez plenipotenta starosty Stadnickiego – Józefa
Koźmińskiego wynika, że w Orlinach osiadło na 19
chubach kilkunastu gospodarzy, w większości o polskich,
a częściowo o niemieckich nazwiskach. Rok 1784
można więc umownie przyjąć za datę lokacji
obu Orlin: Orlińskich Dużych Olędrów (Holendry Biskupickie) i
Orlińskich Małych Olędrów (,,królikowskich”). W latach 1789-91 obie
miejscowości miały razem 23 dymy (gospodarstwa), katolików było 29, a
ewangelików 36.
ORLINA DUŻA / miejscowość
olęderska; lokacja 1784r.; dawne nazwy: Otnie, Orle, Orliny, Holendry
Biskupickie, Orlińskie Duże Olędry, Kolonia Orliny, Orlina
Wielka; ok. 1880r. –wieś posiadała 54 gospodarstwa i 546 mieszkańców, w
1938r. – było 79 osad ; obecnie: obszar 12,5 km kw., mieszkańców
82 /
ZAŁOŻENIE WSI. Miejscowość założona została przez starostę Franciszka Stadnickiego w 1784 r. poprzez sprowadzenie nowych osadników – kolonistów polskich i niemieckich. Powstała na karczowiskach lasów i osuszonych terenach pobagiennych. ,,Akt lokacji” dla Orlin daje sporo informacji odnośnie założenia wsi: ,,Roku Pańskiego 1784, dnia 5 maja z woli Jaśnie Wielmożnego Franciszka Stadnickiego, hrabiego, starosty ostrzeszowskiego, rycerza Orderu Świętego Stanisława, pana i dziedzica Grodźca i Królikowa z przyległościami, sporządza się kontrakt z uczciwym Bogusławem Krolem, który jako zasadźca (oraz sołtys) podejmie się osadnictwa na Lasach Królikowskich za Otniami w miejscu zwanym_Orle. Pozwalam sołtysowi i współsąsiadom, których imiona i nazwiska zostaną wymienione w niniejszej umowie na karczowanie i wyrudowanie. Poleca się budowę domostw, obór i stodół. Najpóźniej po dwóch latach od przejęcia miejsca, budynki powinny stać. Sołtys jest zobowiązany do nadzorowania tej pracy. Jeżeli gospodarz, który zajmie chubę lub jej połowę [chuba =16,5 ha =30 mórg =66 pruskich mórg] nie ma drewna właściwego dla jego budynków, to zgodnie z kontraktem wyznaczone zostanie miejsce, z którego będzie przynosił drewno specjalnie dla swojego gospodarstwa. Każdy gospodarz otrzymujący chubę lub pół chuby ma wszystko drewno na tym obszarze . Przy budowie gospodarstw domowych dęby nie powinny zostać zniszczone. Osadnicy będą mieli wolniznę – zwolnienie od czynszu i danin przez siedem lat. Siedem lat po Dniu Świętego Marcina od bieżącego roku 1784, czyli po roku 1792, czynszów za chubę będzie: 76 złotych, 4 wiertele owsa [wiertel = 18 garncy;1 garniec=3,77 l], 2 gęsi lub pieniądze na gęsi , jeden podatek od wszystkich tych i starszych osadników. Pozwala się wszystkim osadnikom zamieszkałym w Orlach na swobodny wypas w kierunku Krzyżówki (miejsce skrzyżowania dróg) i granicom Trąbczyńskim. Jest przyjęte również z tego kontraktu, że uczciwy Michał Arynt będzie ,,mieć oko” na wszystkich gospodarzy przyjmujących chubę, aby się porządnie według niego pobudowali. Jest on wymieniony w niniejszej umowie i wymaga posłuszeństwa ze strony sołtysa, ławników do sądu i społeczności. Jeśli znajdzie się gospodarz, który będzie nieposłuszny, to sąd wymierzy mu karę. Ławnicy i sołtys z tej umowy mają uprawnienia do godzenia skłóconych sąsiadów, ale jeśli która strona będzie czuła się pokrzywdzona, może odwołać się do dworu. Każdy, kto chciałby sprzedać gospodarstwo przed upływem 7 lat, powinien to zrobić poprzez dwór, gdyż co dziesiąty grosz należny jest hrabiemu. Obie strony podpisują umowy dobrowolnie. Franciszek hrabia Stadnicki przysięga zachować prawa zawarte w umowie.”Spis właścicieli chub w miejscowości Orliy z 1784r. wymienia następujące osoby: Ignacy Toporowski, Franciszek Maciejewski, Maciej Walczak, Maciej Jarnuszkiewicz, Wawrzyniec Kosmicki, Marcin P., Michal Arynt, Krystian Fenus, Johann Samuel Iskier, Bogusław Krol, Wojciech Mielczuszny, Franciszek Organiściak, Grzegorz Jaske. Dokumentacja sądowa dotycząca okresu 1794 -1806r. wymienia kolejnych osadników zamieszkujących wtedy Orliny [Biskupickie Holendry]. Byli to: Gottlieb Kaentop, Johan Friedrich Noerker, Wieczorek …, Peter Peltz, Gottfried Polsfud, Johann Neuman, Jakub Blueger, Michał Wolski, Gottfried Borowski, Andreas Schultz, Johan Busch, Christoph Urlich, Johann Gassner, Johann Christoph Padwiec, Johann Herman, Johann Bischoff, Peter Stephan, Mathias Kolański, Frantz Skrzydłowski, Michael Zobel, Georg Reitsch, Mathias Schibler, Johann Kraenz, Andreas Jechalski, Martin Block, Georg Kusske.
ZAŁOŻENIE WSI. Miejscowość założona została przez starostę Franciszka Stadnickiego w 1784 r. poprzez sprowadzenie nowych osadników – kolonistów polskich i niemieckich. Powstała na karczowiskach lasów i osuszonych terenach pobagiennych. ,,Akt lokacji” dla Orlin daje sporo informacji odnośnie założenia wsi: ,,Roku Pańskiego 1784, dnia 5 maja z woli Jaśnie Wielmożnego Franciszka Stadnickiego, hrabiego, starosty ostrzeszowskiego, rycerza Orderu Świętego Stanisława, pana i dziedzica Grodźca i Królikowa z przyległościami, sporządza się kontrakt z uczciwym Bogusławem Krolem, który jako zasadźca (oraz sołtys) podejmie się osadnictwa na Lasach Królikowskich za Otniami w miejscu zwanym_Orle. Pozwalam sołtysowi i współsąsiadom, których imiona i nazwiska zostaną wymienione w niniejszej umowie na karczowanie i wyrudowanie. Poleca się budowę domostw, obór i stodół. Najpóźniej po dwóch latach od przejęcia miejsca, budynki powinny stać. Sołtys jest zobowiązany do nadzorowania tej pracy. Jeżeli gospodarz, który zajmie chubę lub jej połowę [chuba =16,5 ha =30 mórg =66 pruskich mórg] nie ma drewna właściwego dla jego budynków, to zgodnie z kontraktem wyznaczone zostanie miejsce, z którego będzie przynosił drewno specjalnie dla swojego gospodarstwa. Każdy gospodarz otrzymujący chubę lub pół chuby ma wszystko drewno na tym obszarze . Przy budowie gospodarstw domowych dęby nie powinny zostać zniszczone. Osadnicy będą mieli wolniznę – zwolnienie od czynszu i danin przez siedem lat. Siedem lat po Dniu Świętego Marcina od bieżącego roku 1784, czyli po roku 1792, czynszów za chubę będzie: 76 złotych, 4 wiertele owsa [wiertel = 18 garncy;1 garniec=3,77 l], 2 gęsi lub pieniądze na gęsi , jeden podatek od wszystkich tych i starszych osadników. Pozwala się wszystkim osadnikom zamieszkałym w Orlach na swobodny wypas w kierunku Krzyżówki (miejsce skrzyżowania dróg) i granicom Trąbczyńskim. Jest przyjęte również z tego kontraktu, że uczciwy Michał Arynt będzie ,,mieć oko” na wszystkich gospodarzy przyjmujących chubę, aby się porządnie według niego pobudowali. Jest on wymieniony w niniejszej umowie i wymaga posłuszeństwa ze strony sołtysa, ławników do sądu i społeczności. Jeśli znajdzie się gospodarz, który będzie nieposłuszny, to sąd wymierzy mu karę. Ławnicy i sołtys z tej umowy mają uprawnienia do godzenia skłóconych sąsiadów, ale jeśli która strona będzie czuła się pokrzywdzona, może odwołać się do dworu. Każdy, kto chciałby sprzedać gospodarstwo przed upływem 7 lat, powinien to zrobić poprzez dwór, gdyż co dziesiąty grosz należny jest hrabiemu. Obie strony podpisują umowy dobrowolnie. Franciszek hrabia Stadnicki przysięga zachować prawa zawarte w umowie.”Spis właścicieli chub w miejscowości Orliy z 1784r. wymienia następujące osoby: Ignacy Toporowski, Franciszek Maciejewski, Maciej Walczak, Maciej Jarnuszkiewicz, Wawrzyniec Kosmicki, Marcin P., Michal Arynt, Krystian Fenus, Johann Samuel Iskier, Bogusław Krol, Wojciech Mielczuszny, Franciszek Organiściak, Grzegorz Jaske. Dokumentacja sądowa dotycząca okresu 1794 -1806r. wymienia kolejnych osadników zamieszkujących wtedy Orliny [Biskupickie Holendry]. Byli to: Gottlieb Kaentop, Johan Friedrich Noerker, Wieczorek …, Peter Peltz, Gottfried Polsfud, Johann Neuman, Jakub Blueger, Michał Wolski, Gottfried Borowski, Andreas Schultz, Johan Busch, Christoph Urlich, Johann Gassner, Johann Christoph Padwiec, Johann Herman, Johann Bischoff, Peter Stephan, Mathias Kolański, Frantz Skrzydłowski, Michael Zobel, Georg Reitsch, Mathias Schibler, Johann Kraenz, Andreas Jechalski, Martin Block, Georg Kusske.
SZLACHECKI TRAKT. KOPCZYK. Pod koniec XVIII w. władanie nad majątkiem Biskupice
z przyległościami (w tym Orliną Dużą) objął chorąży wieluński Józef
Taczanowski herbu Jastrzębiec, a po nim jego młodszy brat Feliks Felicjan
Taczanowski. Z rodem Taczanowskich związana jest historia tzw.
szlacheckiego traktu przechodzącego przez rozległe orlińskie lasy (dawniej las
majątku Biskupice tzw. Wielki Bór). Według lokalnego
podania, ten kilkukilometrowy leśny dukt, w połowie XIX
w., kazał wybudować dziedzic z Biskupic, który chciał skrócić sobie
drogę, jeżdżąc w zaloty do szlachcianki z Szymanowic. Zgodnie z
przekazem, gdy starania o rękę okazały się skuteczne i doszło
do ślubu, wówczas poddani chłopi, przejeżdżającej młodej parze, oświetlali
pochodniami cały trakt. Dukt leśny, który w rejonie Studzianki łączył się
z drogą Chocz-Zagórów, był też zapewne wykorzystywany przez
utrzymujących ze sobą bliskie kontakty, członków rodu Taczanowskich –
właścicieli majątku Biskupice (np. Felicjana, Zygmunta) oraz mieszkających po
drugiej stronie XIX-wiecznej granicy państwowej na Prośnie, właścicieli
majątków w Taczanowie, Wieczynie, Sławoszewie, Kuczkowie, Choryniu, (np.
Maksymiliana, ordynata Alfonsa, Józefa, Edmunda, czy Juliana Taczanowskich). Z
tego też powodu nastąpiło utrwalenie nazwy tej drogi, jako szlachecki
trakt. W XIX w. pośrodku ,,orlińskiego” Wielkiego Boru, przy
szlacheckim trakcie, pobudowany został przez
Taczanowskich śródleśny folwark – Kopczyk. Dziś po folwarku nie ma
śladu, teren jest zalesiony, a w lokalnej pamięci
funkcjonuje jedynie nazwa tego miejsca. Warto też
wspomnieć, że jeden z ostatnich właścicieli dóbr
biskupickich – Zygmunt Taczanowski pochowany został w podziemiach
kościoła parafialnego w Królikowie.
DAWNI MIESZKAŃCY. Około 1880r. Orlina Duża określana była, jako kolonia nad strumieniem Białą, w powiecie konińskim, gminie Rzgów, parafii Królików. Wieś miała wówczas 54 domy i 546 mieszkańców. W 1938 r. znajdowało się tu 79 gospodarstw, w tym kilka zamieszkałych przez rodziny polskie. Zalesienie wewnętrzne miejscowości było bardzo małe – wynosiło ok.10%, natomiast od strony Zagórowa przylegało do niej ok.500 ha lasu wiejskiego. Koloniści posiadali tu szkołę, dom modlitwy oraz duży, ogrodzony murem z rudy darniowej cmentarz ewangelicki. Dzięki opracowaniom potomków kolonistów z Orliny Dużej oraz źródłom parafialnym, wiemy dziś jakie rodziny zamieszkiwały tą miejscowość do II wojny światowej. Oto ich nazwiska: Bloch Heinrich, Martin August, Hursch Rudolf, Weber Andreas, Steinke Fridrich, Kochanke Heinrich, Zerbe Paul, Kozłowicz Stanisław, Ronaldt Edward, Czajczyński Mieczysław, Szulc Józef, Roam Emil, Lewicz …, Walczak …, Sandek Edward, Rittamer Reinhard, Krieger Alfred, Krieger Emanuel, Krieger Adam, Krieger Reinhard, Zerbe Theodor, Krieger Johan, Krieger Oswald, Haut Ferdynand, Schale Adam, Drawic Paul, Dahlke Adolf, Reiser …, Marga Wessel, Zebel Heinrich, Grande Ludwig, Glinke Emanuel, Schulz …, Schorak Ferdynand, Haut Juliusz, Gauter Heinrich, Zebel Johan, Reiser Juliusz, Range Otto, Martin Juliusz, Hoch Adam, Martin Otto, Schale August, Polzin Wilhelm, Retzlaf Albert, Michtar Reinhold, Schulz Ludwig, Frank Albert, Zelnar Heinrich , Filegart Albert, Grewe Edmund, Schulz …, Grewe Robert, Moritz Natalia, Graumann Emil, Szwacht Otto, Zobel Gustaw, Krieger Hugo, Retzlaf Daniel, Kosel Juliusz, Schwirk Leon, Schwirk Caliar, Busentrater Wilhelm, Schulz …, Schacht Juliusz, Slaroff Heinrich, Tyrakowska Antonina, Paprocki Michał, Osajda Antoni, Szaraczek Michał, Kaczkowski…, Kłodziński Franciszek .
ROK 1945 –WSPOMNIENIA OTYLII SANDEK. Styczeń 1945r. dla niemieckich mieszkańców Orlin oraz dla mieszkańców wielu innych okolicznych miejscowości olęderskich był przełomowy. Większość z nich w obawie przed nadciągającą armią sowiecką opuściła ten teren. Niektórzy jednak pozostali. Dzięki wspomnieniom spisanym przez mieszkankę Orliny Dużej Otylię Sandek, możemy z jej punktu widzenia, przyjrzeć się wydarzeniom, które wtedy miały miejsce: ,, Był styczeń 1945r. W niedzielę wróciła pani Grande. Byliśmy u niej. W domu nie mogliśmy zasnąć. Wtedy ktoś zapukał do okna. To byli sowieccy partyzanci. Brali wszystko, również szary garnitur męża i kozaki. Męża przeszukali, ale nic mu nie zrobili. U Schwirka drugi raz wybili okno. U Rittamerów wzięli też, co chcieli. Przyjechali od Biskupic dwoma wozami. W Orlinie byli u każdego. U Kriegera Johana zgubili czapkę. We wtorek przyszli Kłodziński i parobek od Polzina. Chcieli wiedzieć, czy Sandek (sołtys wsi) jest w domu. Zbliżają się Rosjanie i on powinien uciekać. Retzlafa i Schwirka już zastrzelili. Mój mąż zaraz wyszedł. Potem przyjechał Zelner. Okazało się, że to nie była prawda. Rosjanie chcieli tylko broń. Karabin był na miejscu. Ja poszłam zaraz do mojego męża i powiedziałam mu, że nikt nie został rozstrzelany. W środę przyszli Rosjanie. Najpierw jechały czołgi i samochody od strony Czarnego Brodu. Zabierali wszystkie konie i wozy. Ja byłam tylko sama w domu. Mąż był w lesie koło Michalinowa. Mąż nic nie widział. On był dobrym Polakiem. To trwało kilka dni. Później było trochę lepiej. Do męża przyszedł Władysław Szulc – nowy sołtys. Pomógł mu. Wieczorem przyjechała milicja ze Rzgowa. Mojego męża nie było. Zapytali: „Gdzie on jest?” Odpowiedziałam: „Poszedł do Szulca.” Szulc powiedział: „ Nie było go u mnie.”, choć on wcześniej wyszedł z domu. Po tym poszli dalej. Bardzo wcześnie rano poszłam po niego i przyprowadziłam do domu. Rano znowu przyjechali ze Rzgowa. Tak się bałam, że cała się trzęsłam. Jeden powiedział do mnie, że mam się nie bać, bo mąż wróci wieczorem do domu. Tak też było. Ale Schwirk, Retzlaf Daniel i Schacht wrócili dopiero następnego wieczoru. Co 2 dni musieli się meldować. Ale mój mąż nie musiał. To trwało do 10.02.1945r. 11.02.1945r. niektórzy mężczyźni musieli się stawić w Rzgowie i zabrać ze sobą ubranie i jedzenie na dwa tygodnie. Byli to: Sandek, Kochanke Leon, Zobel Heinrich, Martin Otto, Retzlaf A., Retzlaf D., Schacht Julius, Zelner Heinrich, Steinke Ewald, Werner. Wrócili do nas i oświadczyli, że są wypędzeni. Musieli iść. 20.02.1945r. wszyscy Niemcy mieli się wynosić. Wtedy przyjechała milicja z wozami. Wszyscy udali się do Biskupic, do pałacu. Tam było po 70 osób w jednym pomieszczeniu. Mężczyźni zostali znowu zabrani: Hanelt E., Hauf Heinrich, ReiserJ., Martin Erich, Grewe Siegfried, Grewe August. Siegfried Grewe wrócił potem z Kalisza. Erich Martin wrócił dopiero w listopadzie. A z pozostałych wrócił z Kalisza Otto Martin. Miał chorą stopę. W listopadzie wrócili jeszcze Leon Kochanke, Siegfried Albert i Karl Albert. W marcu wrócił jeszcze Emil. Zginęli lub zmarli: Retzlaf D., Schwirk D., Zelner H., Zobel Ewald, Retzlaf H. Retzlaf A. też podobno zginął, ale nie wiem, czy to prawda. Schwirk Leon podobno mieszka w Niemczech ze swoją żoną. Mój mąż został w Koninie. Jeden człowiek powiedział mi, że 2 tygodnie przed Wielkanocą miał jechać z Konina do Łodzi. On miał go widzieć. Ktoś inny mówił mi, że mój mąż został rozstrzelany w Koninie. Pan Bóg wie, ale ja myślę, że w Łodzi, bo tam go ktoś widział. Otto Range wrócił z Wermachtu. A teraz o rodzinie Schnorr: Ona była chora i mieszkała u rodziny Grande. To było przez Rosjan! Oni zawsze zabierali ją wozem do oficera. Zostawała tam 1-2 dni , a potem on przywoził ją i znowu zabierał. To właśnie tej ostatniej nocy, kiedy musieliśmy się wynosić, był u niej jakiś okropny Rusek i ona musiała z nim spać. Później miała iść do Rosji, ale powiedzieli jej, że musi wracać i nie ma mówić, że jest nauczycielką. Jej rzeczy miała służąca od Rittamerów. Ja ją (panienkę Schnorr) wzięłabym ze sobą, bo myślałam: wróci jeszcze. Od pani Grande dowiedziałam się jednak, że ona już odeszła. Powiedziała, że się zapije. Nic o niej nie wiem więcej. I jeszcze: Jak byliśmy w Biskupicach, nocą przychodzili zawsze Polacy, którzy kradli nasze rzeczy, kolczyki, zegarki. Mówiło się, że to są Rosjanie. Przyszedł komendant i też nie wolno było skarżyć się. Tam byliśmy do 1.03.1945r. Wtedy przyszli Polacy i zabrali nas do pracy. Ja dostałam pracę u krawca Wysockiego. Byłam zadowolona. Martha Reiser poszła na gospodarstwo Rittamera. Ta miała tam źle. Ja miałam też iść na swoje, ale mi nie pozwolili, i też nie chciałam. Miałabym tam źle, bo byłam zupełnie sama. W sierpniu dostałam od Gustawa list. Ucieszyłam się, że kogoś mam – w sensie, że ktoś żyje. 28.09.1945r.wrócił. Prawie boso, prawie bez ubrania, ale coś jeszcze dla niego znalazłam. U teścia Mroza został jeszcze przez rok i miesiąc. O Richardzie nic nie wiedział. Potem zostałam wzięta do wyrywania buraków na majątku w Dembe koło Kalisza. Pracowałam tam 5 tygodni. Na Boże Narodzenie wróciłam”. Otylia Sandek i inni mieszkańcy Orliny Dużej na początku 1947r. zostali przeniesieni do obozu przejściowego w Szczecinie, a po kilku miesiącach rozesłani po terytorium Niemiec.
SZKOLNICTWO. Spis szkolny z 1845r. podaje, że w Orlinie Dużej był ,,dom kantora składający się z jednej izby i komórki oraz przypisane do niego 15 morgów ziemi”. Szkoła miała tam istnieć już 60 lat, czyli od założenia miejscowości, tj. od ok.1784r. W tym czasie do szkoły tej chodziły również dzieci z Białobłot. Odbywało się to jednak z przeciwnościami, gdyż: ,, komunikacja między Białobłotami a Orliną była mocno utrudniona, bo wylewy wiosenne połączenie do szkoły hamowały”. Wizytacja z 1842r. podaje: ,,uczniowie bardzo słabo czytają, rozum mało wzbudzony, na pytania najczęściej nie odpowiadają”. Wpis z 1855r. brzmi: ,, kantor [ i jednocześnie nauczyciel ] oddaje się często pijaństwu, ale ostatnio poprawił się ”. W 1929r. była tu szkoła z językiem niemieckim, uczęszczało do niej 120 dzieci, uczył Leopold Schmidt. Szkoła w Orlinie Dużej funkcjonowała również w okresie okupacji. W 1946r. zaczęła działać jednoklasowa Szkoła Podstawowa w Orlinie Dużej. Mieściła się ona w prywatnym budynku u Popławskiego. Istnienie tej placówki, było udogodnieniem dla tamtejszej ludności, ponieważ małe dzieci nie potrzebowały chodzić daleko do szkoły. W szkole tej uczyli m.in. Janina Czajczyńska, Feliks Spychała, Edward Szymański. Niewielka szkółka, z biegiem czasu stała się filią szkoły w Białobłotach. W latach 1957-1973 uczęszczało do niej 112 dzieci. Szkoła funkcjonowała do połowy lat 70-tych XXw. Ostatnią uczącą była p. Zofia Szkudlarek.
EWANGELICKI KANTORAT. W 1796r. ewangelicy z Orlin oraz przedstawiciele pięciu innych wsi należących do hrabiego Stadnickiego, w sądzie w Pyzdrach, podpisali porozumienie w sprawie ustanowienia parafii ewangelickiej w Grodźcu. W Orlinach było wtedy 28 gospodarstw należących do ewangelików. W roku 1820, gdy pastorem w Grodźcu był Johan Stegmann wybudowano dom modlitwy – budynek z drewna i pod strzechą. W tym czasie w Orlinie Dużej istniał już cmentarz ewangelicki. Funkcjonował tu kantorat. Mieszkańcy Orliny Dużej wnosili też znaczący wkład w budowę kościoła ewangelickiego w Grodźcu. Według danych z 1836r. w Orlinie Dużej z 37 gospodarstw ewangelików zebrano 1288 złotych - na ogólną sumę wsparcia ze wszystkich wiosek należących do parafii, wynoszącą 9465 złotych. W 1839r. na 4459 wiernych parafii ewangelickiej w Grodźcu, w Orlinie Dużej mieszkało 257 osób. W 1924r. spalił się stary dom modlitwy w Orlinie Dużej. W tym samym roku został pobudowany nowy obiekt z rudy żelaza, cegły i pod dachówką, wyposażony w chór. W budynku tym znajdowało się tez mieszkanie dla kantora, nauczyciela. Budynek jeszcze nie był ukończony, gdy gmina w Rzgowie chciała przejąć go na potrzeby szkoły. Doszło do konfliktu między gminą a parafią. Po długim procesie Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na korzyść parafii protestanckiej. Po II wojnie światowej poewangelicki dom modlitwy służył przez wiele lat lokalnej społeczności katolickiej. Obecnie budynek nie posiadający formalnego właściciela, jest w złym stanie technicznym, niszczeje.
ORLIŃSKA ,,CIUCHCIA”. W okresie II wojny światowej, w latach 1942-1943 Niemcy rozbudowali dotychczas istniejącą linię kolei wąskotorowej Witaszyce – Robaków, przedłużając ją do miejscowości Grabina i dalej do Trąbczyna, w celu ułatwienia eksploatacji niskogatunkowych złóż rudy darniowej w powiecie konińskim – między innymi w rejonie miejscowości Czarny Bród i Huta. Odbudowano most na Prośnie, wysadzony przez wycofujące się w 1939r. polskie oddziały wojskowe. Nowy most zbudowany w rejonie Robakowa, był przeprawą drogowo-kolejową, dzięki wpuszczeniu nawierzchni kolejowej w drogową. Jesienią 1943 roku eksploatowano już złoża rudy i transportowano je koleją wąskotorową do stacji kolei szerokotorowej w Witaszycach. Znaczne przewozy towarowe związane z niespodziewanie dużą wydajnością złóż, skłoniły Niemców do wprowadzenia kolejnego parowozu. Rozważano także przedłużenie linii z Grabiny do Zagórowa. Niemcy zdążyli przygotować podtorze na odcinku 3 km oraz ułożyć ponad kilometr toru. Kolej wąskotorowa przechodziła przez Orlinę Dużą, gdzie wybudowano stację kolejową. Po zakończeniu wojny, w marcu 1946 r. podjęto decyzję o wybudowaniu 6-cio kilometrowego odcinka Grabina – Zagórów. W sierpniu 1947 r. cała linia do Zagórowa była ukończona. Złoty okres w przewozach kolejki wąskotorowej przypadł na lata 60-te XX w. Głównymi klientami zamawiającymi przewozy towarów były spółdzielnie gminne w Zagórowie, Trąbczynie, Rzgowie, Grodźcu, Rychwale i Choczu. Ważną stacją przeładunkową, była wówczas Orlina Duża, skąd rozprowadzano towary do Grodźca, Rychwała i Chocza. Z tych względów, w czynie społecznym wybudowana została droga (żużlówka), łączącą stację kolejki wąskotorowej w Orlinie Dużej z Choczem. Do lat 60-tych, czyli do wybudowania drogi asfaltowej Jarocin- Konin, popularna ,,ciuchcia” była dla lokalnej społeczności ważnym środkiem podróżowania, dawała możliwość połączenia z Zagórowem i Jarocinem. Pociągi osobowe pokonywały trasę relacji Witaszyce – Zagórów (46km) w niecałe dwie i pół godziny, a ze składem mieszanym towarowo-osobowym w około 3 godziny. W następnych latach znaczenie kolejki wąskotorowej malało. W 1991r. przewozy ludzi i towarów zostały zawieszone. W 1992r. była jeszcze szansa uratowania kolejki wąskotorowej, prowadzono wówczas turystyczne przejazdy parowozem sprowadzonym z Czarnej Białostockiej, zainteresowanie kolejką wykazywała ekipa niemieckiego czasopisma kolejowego „Eisenbahnkurier”. Niemcy chcieli w całości wykupić witaszycką kolejkę i wykorzystać ją dla celów turystycznych. Planowali nawet podnieść most kolejowy o 70 cm nad drogą Jarocin – Pleszew, by TIR-y mogły pod nim swobodnie przejeżdżać ( wcześniej doszło do dziwnego wypadku, w którym wielotonowa ciężarówka nie zmieściła się pod wiaduktem w Witaszycach, znacznie go uszkadzając). Z niejasnych przyczyn nie doszło jednak do realizacji powyższych przedsięwzięć. W czerwcu 1992 r. Dyrektor Generalny PKP zarządził likwidację kolei wąskotorowej. Uszkodzony wiadukt rozebrano jeszcze w tym samym miesiącu. Do końca roku zezłomowano wagony, rozprzedano lokomotywy. W styczniu 1993r. gmina Gizałki podpisała umowę, na mocy której podjęła się fizycznej likwidacji torowiska. W lutym tego samego roku rozpoczęto demontaż torów. Kolej wąskotorowa przestała istnieć. Uzyskane z rozbiórki torowiska środki finansowe zasiliły budżet gminy Gizałki, a w związku z likwidacją połączenia kolejowego z Zagórowem, lokalne władze mieszkańcom Orliny i okolicznych wsi, obiecały wybudowanie zastępczego połączenia drogowego o nawierzchni asfaltowej, by móc uruchomić transport autobusowy. Do chwili obecnej droga na odcinku należącym do powiatu pleszewskiego nie powstała.
POCZTA W ORLINIE DUŻEJ. W marcu 1949r. uruchomiono w Orlinie Dużej Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny mieszczący się w budynku przy stacji kolejowej. Placówka ta obejmowała swoją działalnością wsie: Białobłoty, Czarny Bród, Łazińsk, Orlinę, Dziewiń i Studziankę. Przed uruchomieniem poczty, ludność Orliny obsługiwali listonosze z Trąbczyna, a tereny Białobłot i Dziewinia podlegały pod UPT Grodziec. Pierwszym naczelnikiem nowo uruchomionej poczty przez okres czterech miesięcy był ob. Sikorski, a przez następnych wiele lat – Stanisław Hyżak. Od 1956r. uległ zmianie dotychczasowy rejon działalności poczty w Orlinie Dużej. W skład nowego rejonu weszły następujące wioski: Orlina, Białobłoty, Dziewiń i część Łazińska. Pozostałe wsie przyłączono do innych rejonów: Dziewiń Mały do Królikowa, Studziankę do Wronowa, Czarny Bród i część Łazińska do Trąbczyna. W1973r. pocztę przeniesiono do Orliny Małej.
ADMINISTRACYJNE PRZEJŚCIA. Do 1954r. Orlina Duża należała do Gminy Rzgów i powiatu konińskiego. W 1955r. w związku z przekształceniami administracyjnymi kraju – zlikwidowaniem gmin i powołaniem gromad- Orlina Duża weszła w skład Gromady Białobłoty. W 1956r. Orlina Duża wraz z całą Gromadą Białobłoty, przeniesiona została do powstałego w nowych granicach powiatu pleszewskiego. W 1972r. po nagłej likwidacji Gromady Białobłoty, miejscowość włączona została do Gromady Gizałki, która w1973r. stała się Gminą Gizałki.
POWOJENNE ZALESIANIE. Po II wojnie światowej i opuszczeniu Orlin przez Niemców, gospodarstwa po nich częściowo przejęli Polacy. Jak wynika z dokumentacji Gromadzkiej Rady Narodowej w Białobłotach, jeszcze w drugiej połowie lat 50-tych XX w. nie wszystkie ziemie były zagospodarowane. Część pól leżała odłogiem, lecz ówczesne komunistyczne władze niechętne były powiększaniu indywidualnych gospodarstw chłopskich [powojenna walka z tzw. kułakami, zakładana tymczasowość gospodarstw indywidualnych] i przekazywaniu im ziemi. W związku z powyższym, szczególnie w Orlinie Dużej znaczne obszary ziemi rolniczej uległy zalesieniu, a stanowiska osadnicze zniszczeniu. Głupia i szkodliwa gospodarczo polityka ,,władz wyższych”, spotykała się ze sprzeciwem rolników, co znalazło np. wyraz podczas sesji G.R.N. w Białobłotach w roku 1958. W protokole nr 6/58 czytamy: ,, Radny Ob. Szczeciński Franciszek zabrał głos w sprawie nadmiernego zabierania ziemi przez Nadleśnictwo pod zalesianie. Mówił, że ziemie te w pełni nadają się do użytkowania, tymczasem Nadleśnictwo je zalesia, gdy inne ziemie, które mogły by być zalesione, leżą odłogiem. Słowa te zostały potwierdzone przez wszystkich obecnych na sesji i każdy potwierdził niesłuszność tego zalesiania. Obywatele radni, jak Perczyński Kazimierz, Szulc Mieczysław, Nowicki Edmund zaznaczyli, że aby zapobiec dalszemu zalesianiu, były już prowadzone starania przez rolników, jednakowoż pozostało to bez żadnego skutku i Nadleśnictwo nadal zalesia ziemię, którą z całym powodzeniem można uprawiać i z niej korzystać. Radny Ob. Dereziński Bolesław mówił, że sprawa ta będzie może jakoś załatwiona podczas przeprowadzania regulacji pomiarów, dlatego należy jak najszybciej wystąpić z wnioskiem do odpowiednich władz i zaprzestać dalszego zabierania tych ziem. Wniosek ten spotkał się z ogromnym poparciem przez radnych i zebranych na sesji.” Narastający opór lokalnej społeczności wobec zalesiania w pewnym tylko stopniu zmniejszył ,,tendencje zalesieniowe władz wyższych”, np. wstrzymano ,,zalesieniowe plany” wobec Orliny Małej.
WYLUDNIENIE I FERMY. W ostatnich latach, w związku z bardzo dużym wyludnieniem, Orlina Duża stała się dogodnym miejscem dla w miarę bezkonfliktowych lokacji wielkopowierzchniowych ferm norek i kurczaków. Ludna niegdyś wieś obecnie ma tylko 82 mieszkańców. Główną korzyścią z istnienia ferm jest pewna ilość miejsc pracy dla miejscowej ludności.
SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w czasie II wojny światowej – Edward Sandek, po wojnie –Władysław Szulc, Bolesław Dereziński, Lucjan Radoszewski, Tadeusz Dereziński (1968-2007), Leszek Szymczak (2007-2015).
DAWNI MIESZKAŃCY. Około 1880r. Orlina Duża określana była, jako kolonia nad strumieniem Białą, w powiecie konińskim, gminie Rzgów, parafii Królików. Wieś miała wówczas 54 domy i 546 mieszkańców. W 1938 r. znajdowało się tu 79 gospodarstw, w tym kilka zamieszkałych przez rodziny polskie. Zalesienie wewnętrzne miejscowości było bardzo małe – wynosiło ok.10%, natomiast od strony Zagórowa przylegało do niej ok.500 ha lasu wiejskiego. Koloniści posiadali tu szkołę, dom modlitwy oraz duży, ogrodzony murem z rudy darniowej cmentarz ewangelicki. Dzięki opracowaniom potomków kolonistów z Orliny Dużej oraz źródłom parafialnym, wiemy dziś jakie rodziny zamieszkiwały tą miejscowość do II wojny światowej. Oto ich nazwiska: Bloch Heinrich, Martin August, Hursch Rudolf, Weber Andreas, Steinke Fridrich, Kochanke Heinrich, Zerbe Paul, Kozłowicz Stanisław, Ronaldt Edward, Czajczyński Mieczysław, Szulc Józef, Roam Emil, Lewicz …, Walczak …, Sandek Edward, Rittamer Reinhard, Krieger Alfred, Krieger Emanuel, Krieger Adam, Krieger Reinhard, Zerbe Theodor, Krieger Johan, Krieger Oswald, Haut Ferdynand, Schale Adam, Drawic Paul, Dahlke Adolf, Reiser …, Marga Wessel, Zebel Heinrich, Grande Ludwig, Glinke Emanuel, Schulz …, Schorak Ferdynand, Haut Juliusz, Gauter Heinrich, Zebel Johan, Reiser Juliusz, Range Otto, Martin Juliusz, Hoch Adam, Martin Otto, Schale August, Polzin Wilhelm, Retzlaf Albert, Michtar Reinhold, Schulz Ludwig, Frank Albert, Zelnar Heinrich , Filegart Albert, Grewe Edmund, Schulz …, Grewe Robert, Moritz Natalia, Graumann Emil, Szwacht Otto, Zobel Gustaw, Krieger Hugo, Retzlaf Daniel, Kosel Juliusz, Schwirk Leon, Schwirk Caliar, Busentrater Wilhelm, Schulz …, Schacht Juliusz, Slaroff Heinrich, Tyrakowska Antonina, Paprocki Michał, Osajda Antoni, Szaraczek Michał, Kaczkowski…, Kłodziński Franciszek .
ROK 1945 –WSPOMNIENIA OTYLII SANDEK. Styczeń 1945r. dla niemieckich mieszkańców Orlin oraz dla mieszkańców wielu innych okolicznych miejscowości olęderskich był przełomowy. Większość z nich w obawie przed nadciągającą armią sowiecką opuściła ten teren. Niektórzy jednak pozostali. Dzięki wspomnieniom spisanym przez mieszkankę Orliny Dużej Otylię Sandek, możemy z jej punktu widzenia, przyjrzeć się wydarzeniom, które wtedy miały miejsce: ,, Był styczeń 1945r. W niedzielę wróciła pani Grande. Byliśmy u niej. W domu nie mogliśmy zasnąć. Wtedy ktoś zapukał do okna. To byli sowieccy partyzanci. Brali wszystko, również szary garnitur męża i kozaki. Męża przeszukali, ale nic mu nie zrobili. U Schwirka drugi raz wybili okno. U Rittamerów wzięli też, co chcieli. Przyjechali od Biskupic dwoma wozami. W Orlinie byli u każdego. U Kriegera Johana zgubili czapkę. We wtorek przyszli Kłodziński i parobek od Polzina. Chcieli wiedzieć, czy Sandek (sołtys wsi) jest w domu. Zbliżają się Rosjanie i on powinien uciekać. Retzlafa i Schwirka już zastrzelili. Mój mąż zaraz wyszedł. Potem przyjechał Zelner. Okazało się, że to nie była prawda. Rosjanie chcieli tylko broń. Karabin był na miejscu. Ja poszłam zaraz do mojego męża i powiedziałam mu, że nikt nie został rozstrzelany. W środę przyszli Rosjanie. Najpierw jechały czołgi i samochody od strony Czarnego Brodu. Zabierali wszystkie konie i wozy. Ja byłam tylko sama w domu. Mąż był w lesie koło Michalinowa. Mąż nic nie widział. On był dobrym Polakiem. To trwało kilka dni. Później było trochę lepiej. Do męża przyszedł Władysław Szulc – nowy sołtys. Pomógł mu. Wieczorem przyjechała milicja ze Rzgowa. Mojego męża nie było. Zapytali: „Gdzie on jest?” Odpowiedziałam: „Poszedł do Szulca.” Szulc powiedział: „ Nie było go u mnie.”, choć on wcześniej wyszedł z domu. Po tym poszli dalej. Bardzo wcześnie rano poszłam po niego i przyprowadziłam do domu. Rano znowu przyjechali ze Rzgowa. Tak się bałam, że cała się trzęsłam. Jeden powiedział do mnie, że mam się nie bać, bo mąż wróci wieczorem do domu. Tak też było. Ale Schwirk, Retzlaf Daniel i Schacht wrócili dopiero następnego wieczoru. Co 2 dni musieli się meldować. Ale mój mąż nie musiał. To trwało do 10.02.1945r. 11.02.1945r. niektórzy mężczyźni musieli się stawić w Rzgowie i zabrać ze sobą ubranie i jedzenie na dwa tygodnie. Byli to: Sandek, Kochanke Leon, Zobel Heinrich, Martin Otto, Retzlaf A., Retzlaf D., Schacht Julius, Zelner Heinrich, Steinke Ewald, Werner. Wrócili do nas i oświadczyli, że są wypędzeni. Musieli iść. 20.02.1945r. wszyscy Niemcy mieli się wynosić. Wtedy przyjechała milicja z wozami. Wszyscy udali się do Biskupic, do pałacu. Tam było po 70 osób w jednym pomieszczeniu. Mężczyźni zostali znowu zabrani: Hanelt E., Hauf Heinrich, ReiserJ., Martin Erich, Grewe Siegfried, Grewe August. Siegfried Grewe wrócił potem z Kalisza. Erich Martin wrócił dopiero w listopadzie. A z pozostałych wrócił z Kalisza Otto Martin. Miał chorą stopę. W listopadzie wrócili jeszcze Leon Kochanke, Siegfried Albert i Karl Albert. W marcu wrócił jeszcze Emil. Zginęli lub zmarli: Retzlaf D., Schwirk D., Zelner H., Zobel Ewald, Retzlaf H. Retzlaf A. też podobno zginął, ale nie wiem, czy to prawda. Schwirk Leon podobno mieszka w Niemczech ze swoją żoną. Mój mąż został w Koninie. Jeden człowiek powiedział mi, że 2 tygodnie przed Wielkanocą miał jechać z Konina do Łodzi. On miał go widzieć. Ktoś inny mówił mi, że mój mąż został rozstrzelany w Koninie. Pan Bóg wie, ale ja myślę, że w Łodzi, bo tam go ktoś widział. Otto Range wrócił z Wermachtu. A teraz o rodzinie Schnorr: Ona była chora i mieszkała u rodziny Grande. To było przez Rosjan! Oni zawsze zabierali ją wozem do oficera. Zostawała tam 1-2 dni , a potem on przywoził ją i znowu zabierał. To właśnie tej ostatniej nocy, kiedy musieliśmy się wynosić, był u niej jakiś okropny Rusek i ona musiała z nim spać. Później miała iść do Rosji, ale powiedzieli jej, że musi wracać i nie ma mówić, że jest nauczycielką. Jej rzeczy miała służąca od Rittamerów. Ja ją (panienkę Schnorr) wzięłabym ze sobą, bo myślałam: wróci jeszcze. Od pani Grande dowiedziałam się jednak, że ona już odeszła. Powiedziała, że się zapije. Nic o niej nie wiem więcej. I jeszcze: Jak byliśmy w Biskupicach, nocą przychodzili zawsze Polacy, którzy kradli nasze rzeczy, kolczyki, zegarki. Mówiło się, że to są Rosjanie. Przyszedł komendant i też nie wolno było skarżyć się. Tam byliśmy do 1.03.1945r. Wtedy przyszli Polacy i zabrali nas do pracy. Ja dostałam pracę u krawca Wysockiego. Byłam zadowolona. Martha Reiser poszła na gospodarstwo Rittamera. Ta miała tam źle. Ja miałam też iść na swoje, ale mi nie pozwolili, i też nie chciałam. Miałabym tam źle, bo byłam zupełnie sama. W sierpniu dostałam od Gustawa list. Ucieszyłam się, że kogoś mam – w sensie, że ktoś żyje. 28.09.1945r.wrócił. Prawie boso, prawie bez ubrania, ale coś jeszcze dla niego znalazłam. U teścia Mroza został jeszcze przez rok i miesiąc. O Richardzie nic nie wiedział. Potem zostałam wzięta do wyrywania buraków na majątku w Dembe koło Kalisza. Pracowałam tam 5 tygodni. Na Boże Narodzenie wróciłam”. Otylia Sandek i inni mieszkańcy Orliny Dużej na początku 1947r. zostali przeniesieni do obozu przejściowego w Szczecinie, a po kilku miesiącach rozesłani po terytorium Niemiec.
SZKOLNICTWO. Spis szkolny z 1845r. podaje, że w Orlinie Dużej był ,,dom kantora składający się z jednej izby i komórki oraz przypisane do niego 15 morgów ziemi”. Szkoła miała tam istnieć już 60 lat, czyli od założenia miejscowości, tj. od ok.1784r. W tym czasie do szkoły tej chodziły również dzieci z Białobłot. Odbywało się to jednak z przeciwnościami, gdyż: ,, komunikacja między Białobłotami a Orliną była mocno utrudniona, bo wylewy wiosenne połączenie do szkoły hamowały”. Wizytacja z 1842r. podaje: ,,uczniowie bardzo słabo czytają, rozum mało wzbudzony, na pytania najczęściej nie odpowiadają”. Wpis z 1855r. brzmi: ,, kantor [ i jednocześnie nauczyciel ] oddaje się często pijaństwu, ale ostatnio poprawił się ”. W 1929r. była tu szkoła z językiem niemieckim, uczęszczało do niej 120 dzieci, uczył Leopold Schmidt. Szkoła w Orlinie Dużej funkcjonowała również w okresie okupacji. W 1946r. zaczęła działać jednoklasowa Szkoła Podstawowa w Orlinie Dużej. Mieściła się ona w prywatnym budynku u Popławskiego. Istnienie tej placówki, było udogodnieniem dla tamtejszej ludności, ponieważ małe dzieci nie potrzebowały chodzić daleko do szkoły. W szkole tej uczyli m.in. Janina Czajczyńska, Feliks Spychała, Edward Szymański. Niewielka szkółka, z biegiem czasu stała się filią szkoły w Białobłotach. W latach 1957-1973 uczęszczało do niej 112 dzieci. Szkoła funkcjonowała do połowy lat 70-tych XXw. Ostatnią uczącą była p. Zofia Szkudlarek.
EWANGELICKI KANTORAT. W 1796r. ewangelicy z Orlin oraz przedstawiciele pięciu innych wsi należących do hrabiego Stadnickiego, w sądzie w Pyzdrach, podpisali porozumienie w sprawie ustanowienia parafii ewangelickiej w Grodźcu. W Orlinach było wtedy 28 gospodarstw należących do ewangelików. W roku 1820, gdy pastorem w Grodźcu był Johan Stegmann wybudowano dom modlitwy – budynek z drewna i pod strzechą. W tym czasie w Orlinie Dużej istniał już cmentarz ewangelicki. Funkcjonował tu kantorat. Mieszkańcy Orliny Dużej wnosili też znaczący wkład w budowę kościoła ewangelickiego w Grodźcu. Według danych z 1836r. w Orlinie Dużej z 37 gospodarstw ewangelików zebrano 1288 złotych - na ogólną sumę wsparcia ze wszystkich wiosek należących do parafii, wynoszącą 9465 złotych. W 1839r. na 4459 wiernych parafii ewangelickiej w Grodźcu, w Orlinie Dużej mieszkało 257 osób. W 1924r. spalił się stary dom modlitwy w Orlinie Dużej. W tym samym roku został pobudowany nowy obiekt z rudy żelaza, cegły i pod dachówką, wyposażony w chór. W budynku tym znajdowało się tez mieszkanie dla kantora, nauczyciela. Budynek jeszcze nie był ukończony, gdy gmina w Rzgowie chciała przejąć go na potrzeby szkoły. Doszło do konfliktu między gminą a parafią. Po długim procesie Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na korzyść parafii protestanckiej. Po II wojnie światowej poewangelicki dom modlitwy służył przez wiele lat lokalnej społeczności katolickiej. Obecnie budynek nie posiadający formalnego właściciela, jest w złym stanie technicznym, niszczeje.
ORLIŃSKA ,,CIUCHCIA”. W okresie II wojny światowej, w latach 1942-1943 Niemcy rozbudowali dotychczas istniejącą linię kolei wąskotorowej Witaszyce – Robaków, przedłużając ją do miejscowości Grabina i dalej do Trąbczyna, w celu ułatwienia eksploatacji niskogatunkowych złóż rudy darniowej w powiecie konińskim – między innymi w rejonie miejscowości Czarny Bród i Huta. Odbudowano most na Prośnie, wysadzony przez wycofujące się w 1939r. polskie oddziały wojskowe. Nowy most zbudowany w rejonie Robakowa, był przeprawą drogowo-kolejową, dzięki wpuszczeniu nawierzchni kolejowej w drogową. Jesienią 1943 roku eksploatowano już złoża rudy i transportowano je koleją wąskotorową do stacji kolei szerokotorowej w Witaszycach. Znaczne przewozy towarowe związane z niespodziewanie dużą wydajnością złóż, skłoniły Niemców do wprowadzenia kolejnego parowozu. Rozważano także przedłużenie linii z Grabiny do Zagórowa. Niemcy zdążyli przygotować podtorze na odcinku 3 km oraz ułożyć ponad kilometr toru. Kolej wąskotorowa przechodziła przez Orlinę Dużą, gdzie wybudowano stację kolejową. Po zakończeniu wojny, w marcu 1946 r. podjęto decyzję o wybudowaniu 6-cio kilometrowego odcinka Grabina – Zagórów. W sierpniu 1947 r. cała linia do Zagórowa była ukończona. Złoty okres w przewozach kolejki wąskotorowej przypadł na lata 60-te XX w. Głównymi klientami zamawiającymi przewozy towarów były spółdzielnie gminne w Zagórowie, Trąbczynie, Rzgowie, Grodźcu, Rychwale i Choczu. Ważną stacją przeładunkową, była wówczas Orlina Duża, skąd rozprowadzano towary do Grodźca, Rychwała i Chocza. Z tych względów, w czynie społecznym wybudowana została droga (żużlówka), łączącą stację kolejki wąskotorowej w Orlinie Dużej z Choczem. Do lat 60-tych, czyli do wybudowania drogi asfaltowej Jarocin- Konin, popularna ,,ciuchcia” była dla lokalnej społeczności ważnym środkiem podróżowania, dawała możliwość połączenia z Zagórowem i Jarocinem. Pociągi osobowe pokonywały trasę relacji Witaszyce – Zagórów (46km) w niecałe dwie i pół godziny, a ze składem mieszanym towarowo-osobowym w około 3 godziny. W następnych latach znaczenie kolejki wąskotorowej malało. W 1991r. przewozy ludzi i towarów zostały zawieszone. W 1992r. była jeszcze szansa uratowania kolejki wąskotorowej, prowadzono wówczas turystyczne przejazdy parowozem sprowadzonym z Czarnej Białostockiej, zainteresowanie kolejką wykazywała ekipa niemieckiego czasopisma kolejowego „Eisenbahnkurier”. Niemcy chcieli w całości wykupić witaszycką kolejkę i wykorzystać ją dla celów turystycznych. Planowali nawet podnieść most kolejowy o 70 cm nad drogą Jarocin – Pleszew, by TIR-y mogły pod nim swobodnie przejeżdżać ( wcześniej doszło do dziwnego wypadku, w którym wielotonowa ciężarówka nie zmieściła się pod wiaduktem w Witaszycach, znacznie go uszkadzając). Z niejasnych przyczyn nie doszło jednak do realizacji powyższych przedsięwzięć. W czerwcu 1992 r. Dyrektor Generalny PKP zarządził likwidację kolei wąskotorowej. Uszkodzony wiadukt rozebrano jeszcze w tym samym miesiącu. Do końca roku zezłomowano wagony, rozprzedano lokomotywy. W styczniu 1993r. gmina Gizałki podpisała umowę, na mocy której podjęła się fizycznej likwidacji torowiska. W lutym tego samego roku rozpoczęto demontaż torów. Kolej wąskotorowa przestała istnieć. Uzyskane z rozbiórki torowiska środki finansowe zasiliły budżet gminy Gizałki, a w związku z likwidacją połączenia kolejowego z Zagórowem, lokalne władze mieszkańcom Orliny i okolicznych wsi, obiecały wybudowanie zastępczego połączenia drogowego o nawierzchni asfaltowej, by móc uruchomić transport autobusowy. Do chwili obecnej droga na odcinku należącym do powiatu pleszewskiego nie powstała.
POCZTA W ORLINIE DUŻEJ. W marcu 1949r. uruchomiono w Orlinie Dużej Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny mieszczący się w budynku przy stacji kolejowej. Placówka ta obejmowała swoją działalnością wsie: Białobłoty, Czarny Bród, Łazińsk, Orlinę, Dziewiń i Studziankę. Przed uruchomieniem poczty, ludność Orliny obsługiwali listonosze z Trąbczyna, a tereny Białobłot i Dziewinia podlegały pod UPT Grodziec. Pierwszym naczelnikiem nowo uruchomionej poczty przez okres czterech miesięcy był ob. Sikorski, a przez następnych wiele lat – Stanisław Hyżak. Od 1956r. uległ zmianie dotychczasowy rejon działalności poczty w Orlinie Dużej. W skład nowego rejonu weszły następujące wioski: Orlina, Białobłoty, Dziewiń i część Łazińska. Pozostałe wsie przyłączono do innych rejonów: Dziewiń Mały do Królikowa, Studziankę do Wronowa, Czarny Bród i część Łazińska do Trąbczyna. W1973r. pocztę przeniesiono do Orliny Małej.
ADMINISTRACYJNE PRZEJŚCIA. Do 1954r. Orlina Duża należała do Gminy Rzgów i powiatu konińskiego. W 1955r. w związku z przekształceniami administracyjnymi kraju – zlikwidowaniem gmin i powołaniem gromad- Orlina Duża weszła w skład Gromady Białobłoty. W 1956r. Orlina Duża wraz z całą Gromadą Białobłoty, przeniesiona została do powstałego w nowych granicach powiatu pleszewskiego. W 1972r. po nagłej likwidacji Gromady Białobłoty, miejscowość włączona została do Gromady Gizałki, która w1973r. stała się Gminą Gizałki.
POWOJENNE ZALESIANIE. Po II wojnie światowej i opuszczeniu Orlin przez Niemców, gospodarstwa po nich częściowo przejęli Polacy. Jak wynika z dokumentacji Gromadzkiej Rady Narodowej w Białobłotach, jeszcze w drugiej połowie lat 50-tych XX w. nie wszystkie ziemie były zagospodarowane. Część pól leżała odłogiem, lecz ówczesne komunistyczne władze niechętne były powiększaniu indywidualnych gospodarstw chłopskich [powojenna walka z tzw. kułakami, zakładana tymczasowość gospodarstw indywidualnych] i przekazywaniu im ziemi. W związku z powyższym, szczególnie w Orlinie Dużej znaczne obszary ziemi rolniczej uległy zalesieniu, a stanowiska osadnicze zniszczeniu. Głupia i szkodliwa gospodarczo polityka ,,władz wyższych”, spotykała się ze sprzeciwem rolników, co znalazło np. wyraz podczas sesji G.R.N. w Białobłotach w roku 1958. W protokole nr 6/58 czytamy: ,, Radny Ob. Szczeciński Franciszek zabrał głos w sprawie nadmiernego zabierania ziemi przez Nadleśnictwo pod zalesianie. Mówił, że ziemie te w pełni nadają się do użytkowania, tymczasem Nadleśnictwo je zalesia, gdy inne ziemie, które mogły by być zalesione, leżą odłogiem. Słowa te zostały potwierdzone przez wszystkich obecnych na sesji i każdy potwierdził niesłuszność tego zalesiania. Obywatele radni, jak Perczyński Kazimierz, Szulc Mieczysław, Nowicki Edmund zaznaczyli, że aby zapobiec dalszemu zalesianiu, były już prowadzone starania przez rolników, jednakowoż pozostało to bez żadnego skutku i Nadleśnictwo nadal zalesia ziemię, którą z całym powodzeniem można uprawiać i z niej korzystać. Radny Ob. Dereziński Bolesław mówił, że sprawa ta będzie może jakoś załatwiona podczas przeprowadzania regulacji pomiarów, dlatego należy jak najszybciej wystąpić z wnioskiem do odpowiednich władz i zaprzestać dalszego zabierania tych ziem. Wniosek ten spotkał się z ogromnym poparciem przez radnych i zebranych na sesji.” Narastający opór lokalnej społeczności wobec zalesiania w pewnym tylko stopniu zmniejszył ,,tendencje zalesieniowe władz wyższych”, np. wstrzymano ,,zalesieniowe plany” wobec Orliny Małej.
WYLUDNIENIE I FERMY. W ostatnich latach, w związku z bardzo dużym wyludnieniem, Orlina Duża stała się dogodnym miejscem dla w miarę bezkonfliktowych lokacji wielkopowierzchniowych ferm norek i kurczaków. Ludna niegdyś wieś obecnie ma tylko 82 mieszkańców. Główną korzyścią z istnienia ferm jest pewna ilość miejsc pracy dla miejscowej ludności.
SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w czasie II wojny światowej – Edward Sandek, po wojnie –Władysław Szulc, Bolesław Dereziński, Lucjan Radoszewski, Tadeusz Dereziński (1968-2007), Leszek Szymczak (2007-2015).
ORLINA MAŁA /miejscowość
olęderska; lokacja 1784r.; dawne nazwy: Orle, Orliny, Orlińskie Małe
Olędry; 1886r.–wieś posiadała 28 gospodarstw i 189 mieszkańców, w 1934r. – było
31osad ; obecnie: obszar – 3,0 km kw., mieszkańców -73 /
W fazie powstawania Orlina Mała
kojarzona była łącznie z Orliną Dużą [pod nazwą Orliny], głównie za sprawą
wspólnego założyciela i właściciela gruntów Franciszka hrabiego Stadnickiego.
Po przejęciu pod koniec XVIII w. majątku Grodziec przez
Bielińskich, a majątku Biskupice przez Taczanowskich, zaczęły
kształtować się odrębne powiązania i nazwy. Orlina Duża związana była z
Biskupicami i Rzgowem, natomiast Orlina Mała z
Białobłotami i Grodźcem, poprzez przynależność do
kantoratu, cmentarza, szkoły oraz sołectwa w Białobłotach oraz do Gminy
Grodziec. Mieszkańcy Orliny Małej wnosili też wkład w
budowę kościoła ewangelickiego w Grodźcu. Według danych z 1836r.
z Orliny Małej z 18 gospodarstw przekazano 799 złotych
– na ogólną sumę wsparcia ze wszystkich
wiosek należących do parafii, wynoszącą 9465 złotych. W
1839r. na 4459 wiernych parafii ewangelickiej w Grodźcu, w Orlinie Małej
mieszkało 118 osób. W 1886 r. była to kolonia w powiecie słupeckim, gminie
Grodziec, parafii Królików, miała 28 domów, 189 mieszkańców oraz
403 morgi ziemi i wchodziła w skład dóbr Grodziec.
W porównaniu z innymi okolicznymi miejscowościami naturalne procesy
polonizacyjne zachodziły tu najwolniej – w roku 1934 na istniejących 31
gospodarstw, tylko jedno zamieszkiwała rodzina polska. Zalesienie miejscowości
było bardzo małe. Spis Wójta Gminy Grodziec S. Swędrowskiego z
1934 r. wymienia następujących
właścicieli gospodarstw z Orliny Małej: Reiman Gustaw,
Bącler Zygmunt, Dahlke Paulina, Kochanke Marcin, Recław Gustaw, Henke
Gotfryd, Dahlke Adolf, Martin Albert, Szulc Juliusz, Szulc Adolf,
Sztebner Henryk, Arendt Adam, Szulc August, Fogel Henryk, Hahn Ludwik, Sztark
Emil, Janot Ernest, Recław Ernest, Szmidt Henryk, Szmidt Gotfryd,
Polcin Wilhelm, Martin Wilhelm, Tahn Emanuel, Polcin Henryk, Recław
Gustaw, Grasman Otto, Henke Juliusz, Zobel Edward, Zerbe
Ludwik, Szulc Henryk, Hahn Albert. Na początku 1945 r.
większość kolonistów niemieckich z Orliny Małej, w obawie
przed zbliżającym się frontem i armią sowiecką
opuściła wieś, inni zaś w ciągu kilku następnych
lat zostali wysiedleni . Pozostawione po kolonistach
gospodarstwa zajęła ludność polska, a część gruntów przejęło
państwo ( np. poprzez Lasy Państwowe). Po II wojnie światowej w
Orlinie Małej miała swą siedzibę Gromadzka Rada Narodowa w
Białobłotach (początkowo w budynku prywatnym ob. Stanisława Mimiera), a
następnie przy nowo wybudowanej remizie OSP Białobłoty. Na początku lat 60-tych
w Orlinie Małej zawiązała się sekcja straży pożarnej, której
członkowie rozpoczęli starania o budowę nowej remizy. Przy budowie
przypadającej na lata 1963 – 1966 duży wkład włożyli
mieszkańcy okolicznych wsi, którzy społecznie wykonywali
większość prac, jak też świadczyli znaczącą pomoc
finansową. Wartość wybudowanego Domu Strażaka oszacowano
na 530 tys. ówczesnych złotych. Przez wiele lat remiza
strażacka i pomieszczenia przyległe pełniły
szereg funkcji publicznych: tu jeszcze na początku lat
70-tych znajdowała się siedziba Gromadzkiej Rady
Narodowej w Białobłotach, później Klub Rolnika, biblioteka, urząd
pocztowy, sklep wiejski, wiejski ośrodek zdrowia, tutaj urządzano
szereg zabaw tanecznych cieszących się dużą
popularnością w okolicy, a swe próby i
przedstawienia miał ludowy zespół pieśni i
tańca ,,Białobłoty”.
,,POWIĘKSZENIE” ORLINY MAŁEJ. W okresie funkcjonowania Gromadzkiej Rady Narodowej w Białobłotach, podjęto decyzję o podziale rozległego sołectwa Białobłoty (składającego się z Białobłot i Orliny Małej). Pozostało zmniejszone sołectwo Białobłoty oraz utworzono nowe sołectwo Orlina Mała (składające się z wsi Orlina Mała i przysiółka Białobłot – Krzyżówki). W późniejszym czasie bardzo słabo zorientowani urzędnicy powiatowi ( a później urzędnicy nowej gminy) nowe sołectwo Orlina Mała traktowali, jako oddzielną wieś, wprowadzając w różnych dokumentach, szczególnie wobec mieszkańców Krzyżówki, niemały bałagan administracyjny i geodezyjny. Musiało upłynąć wiele lat, żeby urzędnicy zauważyli bezprawie istniejącego stanu rzeczy, by Krzyżówkę nie traktowano już, jako Orlinę Małą. Obecnie Orlina Mała pod względem sołeckości związana jest z Orliną Dużą, a Krzyżówka stanowi oddzielne sołectwo.
SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w okresie międzywojennym sołtys z Białobłot – Andrzej Kowalski, w czasie II wojny światowej prawdopodobnie również sołtysi z Białobłot: Kissmann /wysłany na front, gdzie poległ/, Hahn - nazywany przez Polaków – Kokot /pod koniec wojny zabity przez sowietów i pochowany w zbiorowej mogile/, pastor Albert Schulz – /zastrzelony przez Rosjan, a pochowany w nocy na cmentarzu w Białobłotach /, po wojnie: początkowo sołtys z Białobłot – Mieczysław Markowski, potem Józef Sawicki- sołtys Orliny Małej i Krzyżówki, następnie – sołtysi z Orliny Dużej: Tadeusz Dereziński, Leszek Szymczak.
,,POWIĘKSZENIE” ORLINY MAŁEJ. W okresie funkcjonowania Gromadzkiej Rady Narodowej w Białobłotach, podjęto decyzję o podziale rozległego sołectwa Białobłoty (składającego się z Białobłot i Orliny Małej). Pozostało zmniejszone sołectwo Białobłoty oraz utworzono nowe sołectwo Orlina Mała (składające się z wsi Orlina Mała i przysiółka Białobłot – Krzyżówki). W późniejszym czasie bardzo słabo zorientowani urzędnicy powiatowi ( a później urzędnicy nowej gminy) nowe sołectwo Orlina Mała traktowali, jako oddzielną wieś, wprowadzając w różnych dokumentach, szczególnie wobec mieszkańców Krzyżówki, niemały bałagan administracyjny i geodezyjny. Musiało upłynąć wiele lat, żeby urzędnicy zauważyli bezprawie istniejącego stanu rzeczy, by Krzyżówkę nie traktowano już, jako Orlinę Małą. Obecnie Orlina Mała pod względem sołeckości związana jest z Orliną Dużą, a Krzyżówka stanowi oddzielne sołectwo.
SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w okresie międzywojennym sołtys z Białobłot – Andrzej Kowalski, w czasie II wojny światowej prawdopodobnie również sołtysi z Białobłot: Kissmann /wysłany na front, gdzie poległ/, Hahn - nazywany przez Polaków – Kokot /pod koniec wojny zabity przez sowietów i pochowany w zbiorowej mogile/, pastor Albert Schulz – /zastrzelony przez Rosjan, a pochowany w nocy na cmentarzu w Białobłotach /, po wojnie: początkowo sołtys z Białobłot – Mieczysław Markowski, potem Józef Sawicki- sołtys Orliny Małej i Krzyżówki, następnie – sołtysi z Orliny Dużej: Tadeusz Dereziński, Leszek Szymczak.
Piotr
Czajczyński, Białobłoty – styczeń 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz