20.01.2018

HISTORIA ORLINY DUŻEJ / ORLINY MAŁEJ



    02/02/2017

    Orlina Duża  -  Orlina Mała 
    Lokacje Orliny Dużej, Orliny  Małej  oraz  Białobłot, były  ze  sobą  ściśle  związane,  zarówno  osobą  założyciela – czyli Franciszka hrabiego Stadnickiego, właściciela  dóbr Grodziec, Królików i Biskupic, jak również czasem  założenia – w  latach 80-tych  XVIII w. Ustalenie dokładnych i oddzielnych dat  pierwszych lokacji  obu  Orlin, w  świetle  szczupłości źródeł  jest  trudne,  jednak  z  dokumentu  spisanego  w 1784r. w  Królikowie, przez plenipotenta starosty Stadnickiego – Józefa Koźmińskiego wynika,  że w Orlinach  osiadło  na 19 chubach  kilkunastu gospodarzy, w większości  o  polskich, a  częściowo o niemieckich  nazwiskach.  Rok  1784  można więc  umownie  przyjąć  za  datę  lokacji obu  Orlin: Orlińskich Dużych  Olędrów (Holendry Biskupickie) i  Orlińskich Małych  Olędrów (,,królikowskich”). W latach 1789-91 obie miejscowości miały razem 23 dymy (gospodarstwa), katolików było 29, a ewangelików 36.  


  ORLINA  DUŻA  / miejscowość olęderska; lokacja 1784r.; dawne  nazwy: Otnie, Orle, Orliny,  Holendry Biskupickie, Orlińskie Duże Olędry,  Kolonia Orliny, Orlina Wielka;  ok. 1880r. –wieś posiadała 54 gospodarstwa i 546 mieszkańców, w 1938r. – było 79 osad ; obecnie:  obszar 12,5 km kw., mieszkańców  82 /
   ZAŁOŻENIE WSI. Miejscowość założona została przez starostę  Franciszka Stadnickiego w 1784 r. poprzez sprowadzenie nowych osadników – kolonistów polskich i niemieckich. Powstała na karczowiskach  lasów i osuszonych  terenach  pobagiennych. ,,Akt  lokacji”  dla  Orlin  daje  sporo  informacji  odnośnie  założenia  wsi:  ,,Roku Pańskiego 1784, dnia 5 maja  z woli  Jaśnie  Wielmożnego Franciszka  Stadnickiego, hrabiego, starosty ostrzeszowskiego, rycerza Orderu Świętego Stanisława,  pana i dziedzica Grodźca i Królikowa  z przyległościami, sporządza się kontrakt z uczciwym Bogusławem Krolem, który jako zasadźca (oraz sołtys) podejmie się osadnictwa na Lasach Królikowskich za Otniami w miejscu zwanym_Orle. Pozwalam  sołtysowi i  współsąsiadom, których imiona i nazwiska zostaną wymienione w niniejszej umowie  na  karczowanie  i  wyrudowanie.  Poleca się budowę  domostw, obór i stodół.  Najpóźniej po dwóch latach  od  przejęcia miejsca, budynki  powinny stać. Sołtys jest zobowiązany do nadzorowania tej pracy. Jeżeli gospodarz, który zajmie chubę  lub jej  połowę [chuba =16,5 ha =30 mórg =66 pruskich mórg]  nie ma drewna właściwego dla jego budynków, to zgodnie z kontraktem wyznaczone zostanie miejsce, z  którego będzie przynosił drewno specjalnie dla swojego gospodarstwa. Każdy gospodarz otrzymujący  chubę  lub pół chuby  ma wszystko  drewno na tym obszarze . Przy budowie gospodarstw domowych  dęby nie powinny zostać zniszczone. Osadnicy będą  mieli  wolniznę – zwolnienie od czynszu i danin przez siedem lat.  Siedem lat po Dniu Świętego Marcina od  bieżącego  roku 1784, czyli po roku 1792, czynszów za chubę  będzie: 76 złotych, 4  wiertele owsa [wiertel = 18 garncy;1 garniec=3,77 l], 2 gęsi  lub pieniądze na gęsi , jeden podatek od wszystkich  tych  i  starszych osadników.  Pozwala się wszystkim osadnikom zamieszkałym  w  Orlach  na  swobodny  wypas  w  kierunku  Krzyżówki  (miejsce skrzyżowania dróg)  i granicom Trąbczyńskim. Jest przyjęte również  z  tego  kontraktu,  że uczciwy  Michał  Arynt   będzie  ,,mieć oko”  na wszystkich gospodarzy  przyjmujących chubę, aby się porządnie według  niego  pobudowali.  Jest on wymieniony w niniejszej umowie i wymaga posłuszeństwa ze strony sołtysa, ławników do sądu i społeczności. Jeśli znajdzie się gospodarz, który będzie  nieposłuszny, to sąd wymierzy mu  karę. Ławnicy i sołtys z tej umowy mają uprawnienia do godzenia skłóconych sąsiadów, ale jeśli która strona będzie czuła się pokrzywdzona, może odwołać  się do  dworu. Każdy, kto chciałby sprzedać gospodarstwo  przed upływem 7 lat, powinien to zrobić  poprzez dwór, gdyż  co dziesiąty  grosz należny  jest  hrabiemu. Obie strony podpisują umowy dobrowolnie. Franciszek hrabia Stadnicki  przysięga zachować prawa zawarte w umowie.”Spis właścicieli chub w miejscowości Orliy z 1784r. wymienia następujące osoby: Ignacy Toporowski, Franciszek Maciejewski, Maciej Walczak, Maciej Jarnuszkiewicz, Wawrzyniec Kosmicki, Marcin P., Michal Arynt, Krystian Fenus, Johann Samuel Iskier, Bogusław Krol, Wojciech Mielczuszny, Franciszek Organiściak, Grzegorz Jaske. Dokumentacja sądowa dotycząca okresu 1794 -1806r. wymienia kolejnych osadników  zamieszkujących wtedy Orliny [Biskupickie  Holendry]. Byli to: Gottlieb Kaentop, Johan Friedrich Noerker, Wieczorek …, Peter  Peltz, Gottfried Polsfud, Johann Neuman, Jakub Blueger, Michał Wolski, Gottfried Borowski, Andreas Schultz, Johan Busch, Christoph Urlich, Johann Gassner, Johann Christoph  Padwiec, Johann Herman, Johann Bischoff, Peter Stephan, Mathias Kolański, Frantz Skrzydłowski, Michael Zobel, Georg Reitsch, Mathias Schibler, Johann Kraenz, Andreas Jechalski, Martin Block, Georg Kusske. 
  SZLACHECKI TRAKT. KOPCZYK. Pod koniec XVIII w. władanie nad majątkiem Biskupice z  przyległościami (w tym Orliną  Dużą) objął chorąży wieluński Józef Taczanowski herbu Jastrzębiec, a po nim jego młodszy brat  Feliks Felicjan Taczanowski. Z  rodem Taczanowskich związana jest historia  tzw. szlacheckiego traktu przechodzącego przez rozległe orlińskie lasy (dawniej las majątku Biskupice tzw. Wielki Bór). Według  lokalnego podania, ten  kilkukilometrowy  leśny  dukt, w połowie XIX w., kazał   wybudować dziedzic z Biskupic, który chciał skrócić sobie drogę,  jeżdżąc w zaloty do szlachcianki z Szymanowic. Zgodnie z przekazem,  gdy  starania o rękę  okazały się skuteczne i doszło do ślubu, wówczas poddani chłopi, przejeżdżającej młodej parze, oświetlali pochodniami cały trakt. Dukt leśny, który w rejonie Studzianki łączył się z drogą Chocz-Zagórów, był też  zapewne wykorzystywany przez utrzymujących ze sobą bliskie kontakty, członków rodu Taczanowskich – właścicieli majątku Biskupice (np. Felicjana, Zygmunta) oraz mieszkających po drugiej stronie XIX-wiecznej granicy państwowej  na Prośnie, właścicieli majątków w Taczanowie, Wieczynie, Sławoszewie, Kuczkowie, Choryniu, (np. Maksymiliana, ordynata Alfonsa, Józefa, Edmunda, czy Juliana Taczanowskich). Z tego też powodu nastąpiło utrwalenie  nazwy tej drogi, jako szlachecki trakt. W XIX w. pośrodku ,,orlińskiego” Wielkiego Boru, przy  szlacheckim  trakcie, pobudowany został  przez  Taczanowskich  śródleśny folwark – Kopczyk. Dziś po folwarku nie  ma śladu, teren  jest  zalesiony, a w  lokalnej  pamięci  funkcjonuje  jedynie  nazwa  tego miejsca. Warto  też  wspomnieć, że  jeden  z  ostatnich  właścicieli dóbr  biskupickich – Zygmunt Taczanowski  pochowany został w  podziemiach  kościoła  parafialnego  w  Królikowie.
  DAWNI  MIESZKAŃCY.  Około 1880r. Orlina Duża określana była, jako  kolonia  nad  strumieniem Białą, w powiecie konińskim, gminie Rzgów, parafii Królików. Wieś miała wówczas 54 domy i 546 mieszkańców. W 1938 r. znajdowało się tu 79 gospodarstw, w tym kilka zamieszkałych przez rodziny polskie. Zalesienie wewnętrzne miejscowości było bardzo małe – wynosiło ok.10%, natomiast od  strony Zagórowa  przylegało do niej ok.500 ha lasu wiejskiego. Koloniści posiadali tu szkołę, dom modlitwy oraz duży, ogrodzony murem z  rudy darniowej  cmentarz ewangelicki. Dzięki opracowaniom  potomków  kolonistów  z Orliny  Dużej  oraz  źródłom  parafialnym,  wiemy  dziś   jakie  rodziny  zamieszkiwały  tą  miejscowość do  II wojny światowej. Oto  ich  nazwiska:  Bloch Heinrich, Martin August, Hursch Rudolf,  Weber Andreas,  Steinke Fridrich, Kochanke Heinrich, Zerbe Paul, Kozłowicz Stanisław,  Ronaldt Edward,  Czajczyński Mieczysław,  Szulc Józef,  Roam Emil,  Lewicz …, Walczak …,  Sandek  Edward,  Rittamer  Reinhard,  Krieger Alfred,  Krieger  Emanuel,  Krieger Adam, Krieger Reinhard,  Zerbe Theodor,  Krieger Johan, Krieger Oswald,  Haut Ferdynand,  Schale Adam, Drawic  Paul,  Dahlke Adolf,  Reiser …,  Marga Wessel,  Zebel Heinrich,  Grande Ludwig, Glinke  Emanuel,  Schulz …,  Schorak  Ferdynand,  Haut Juliusz,  Gauter  Heinrich,  Zebel Johan,  Reiser Juliusz, Range Otto,  Martin Juliusz,  Hoch Adam,  Martin Otto,  Schale August,  Polzin Wilhelm,  Retzlaf Albert, Michtar Reinhold,  Schulz Ludwig,  Frank Albert,  Zelnar Heinrich , Filegart Albert,  Grewe  Edmund, Schulz …, Grewe Robert,  Moritz Natalia,  Graumann  Emil,  Szwacht Otto,  Zobel Gustaw,  Krieger Hugo, Retzlaf Daniel,  Kosel Juliusz,  Schwirk Leon, Schwirk Caliar,  Busentrater Wilhelm, Schulz …,  Schacht Juliusz,  Slaroff Heinrich, Tyrakowska Antonina, Paprocki Michał, Osajda Antoni, Szaraczek Michał, Kaczkowski…, Kłodziński Franciszek .  
  ROK 1945 –WSPOMNIENIA OTYLII  SANDEK.   Styczeń 1945r. dla  niemieckich  mieszkańców Orlin oraz dla  mieszkańców  wielu  innych  okolicznych  miejscowości  olęderskich  był  przełomowy. Większość  z  nich w  obawie  przed  nadciągającą  armią  sowiecką opuściła ten teren. Niektórzy jednak pozostali. Dzięki wspomnieniom spisanym przez  mieszkankę  Orliny Dużej  Otylię  Sandek,  możemy  z  jej  punktu  widzenia, przyjrzeć  się  wydarzeniom, które wtedy miały miejsce:  ,, Był styczeń 1945r.  W niedzielę wróciła pani Grande. Byliśmy u niej. W domu nie mogliśmy zasnąć. Wtedy ktoś zapukał do okna. To byli sowieccy partyzanci. Brali wszystko, również szary garnitur męża i kozaki. Męża przeszukali, ale nic mu  nie zrobili. U Schwirka drugi raz wybili okno. U Rittamerów wzięli też, co chcieli. Przyjechali od  Biskupic dwoma wozami. W Orlinie byli  u każdego. U Kriegera Johana zgubili czapkę.    We wtorek przyszli  Kłodziński i parobek od  Polzina. Chcieli wiedzieć, czy Sandek  (sołtys wsi) jest w domu. Zbliżają się Rosjanie i on powinien uciekać.  Retzlafa  i  Schwirka  już zastrzelili. Mój mąż zaraz wyszedł. Potem przyjechał Zelner. Okazało się, że to nie była prawda. Rosjanie chcieli tylko broń. Karabin był na miejscu. Ja poszłam zaraz do mojego męża i powiedziałam mu, że nikt nie został rozstrzelany.    W środę przyszli Rosjanie. Najpierw jechały czołgi i samochody od strony Czarnego Brodu. Zabierali wszystkie konie i wozy.  Ja byłam tylko sama w domu. Mąż był w lesie koło Michalinowa. Mąż nic nie widział. On był dobrym Polakiem. To trwało kilka dni. Później było trochę lepiej. Do męża przyszedł Władysław Szulc – nowy sołtys. Pomógł mu. Wieczorem przyjechała milicja ze Rzgowa. Mojego męża nie było. Zapytali: „Gdzie on jest?”  Odpowiedziałam: „Poszedł do Szulca.”  Szulc  powiedział: „ Nie było go u mnie.”, choć on wcześniej wyszedł  z domu.  Po tym poszli dalej.  Bardzo wcześnie rano poszłam  po niego i  przyprowadziłam do domu. Rano znowu  przyjechali ze Rzgowa. Tak się bałam, że cała  się trzęsłam.  Jeden powiedział do mnie, że mam się nie bać, bo mąż wróci wieczorem do domu. Tak też było. Ale Schwirk, Retzlaf Daniel i  Schacht wrócili dopiero następnego wieczoru. Co 2 dni musieli się meldować. Ale mój mąż nie musiał. To trwało do 10.02.1945r.    11.02.1945r. niektórzy  mężczyźni musieli się stawić w Rzgowie i zabrać ze sobą ubranie i  jedzenie na dwa tygodnie. Byli to: Sandek, Kochanke Leon, Zobel Heinrich, Martin Otto, Retzlaf A., Retzlaf D., Schacht Julius, Zelner Heinrich, Steinke Ewald, Werner. Wrócili do nas i oświadczyli, że są wypędzeni. Musieli iść.     20.02.1945r. wszyscy Niemcy mieli  się wynosić. Wtedy przyjechała milicja z wozami. Wszyscy udali się do Biskupic, do pałacu. Tam było po 70 osób w jednym pomieszczeniu. Mężczyźni zostali  znowu zabrani:  Hanelt E., Hauf Heinrich, ReiserJ., Martin Erich, Grewe Siegfried, Grewe August.  Siegfried  Grewe wrócił potem z Kalisza.  Erich Martin wrócił dopiero w listopadzie. A  z pozostałych wrócił z  Kalisza Otto Martin. Miał chorą stopę.  W listopadzie wrócili  jeszcze Leon Kochanke, Siegfried Albert i Karl Albert.  W marcu wrócił jeszcze Emil.  Zginęli lub zmarli: Retzlaf D., Schwirk D., Zelner H., Zobel Ewald, Retzlaf H.   Retzlaf A. też podobno zginął,  ale nie wiem, czy to prawda.  Schwirk Leon podobno mieszka w Niemczech ze swoją żoną.  Mój mąż został w Koninie. Jeden człowiek powiedział mi, że 2 tygodnie przed Wielkanocą miał jechać z Konina do Łodzi. On miał go widzieć. Ktoś inny mówił mi, że mój mąż został rozstrzelany w Koninie. Pan Bóg wie, ale ja myślę, że w Łodzi, bo tam go ktoś widział. Otto Range wrócił z Wermachtu.    A teraz o rodzinie Schnorr: Ona była chora i mieszkała u rodziny Grande. To było przez Rosjan! Oni zawsze zabierali  ją wozem do oficera. Zostawała tam 1-2 dni , a potem on przywoził ją  i znowu zabierał. To właśnie tej ostatniej nocy, kiedy musieliśmy się wynosić, był u niej jakiś okropny Rusek i ona musiała z nim spać.  Później miała iść  do Rosji,  ale  powiedzieli jej, że musi wracać i nie ma mówić, że jest nauczycielką.  Jej rzeczy miała służąca  od  Rittamerów. Ja ją (panienkę Schnorr) wzięłabym ze sobą, bo myślałam: wróci jeszcze.  Od pani Grande dowiedziałam się jednak, że ona już odeszła. Powiedziała, że się zapije. Nic o niej nie wiem więcej.    I jeszcze: Jak byliśmy w Biskupicach, nocą przychodzili zawsze Polacy, którzy kradli nasze rzeczy, kolczyki, zegarki. Mówiło się, że  to są Rosjanie. Przyszedł komendant i też nie wolno było skarżyć się.    Tam byliśmy do 1.03.1945r. Wtedy przyszli Polacy i zabrali nas do pracy. Ja dostałam pracę u krawca Wysockiego. Byłam zadowolona. Martha Reiser poszła na gospodarstwo Rittamera. Ta miała tam źle. Ja miałam też iść na swoje, ale mi nie pozwolili, i  też nie chciałam.  Miałabym tam źle, bo  byłam zupełnie sama.    W sierpniu dostałam od Gustawa list. Ucieszyłam się, że kogoś mam – w sensie, że ktoś żyje. 28.09.1945r.wrócił.  Prawie boso, prawie bez ubrania, ale coś jeszcze dla niego znalazłam. U teścia Mroza został jeszcze przez rok i miesiąc. O Richardzie nic nie wiedział. Potem zostałam wzięta do wyrywania buraków na majątku w Dembe koło Kalisza. Pracowałam tam 5 tygodni. Na Boże Narodzenie wróciłam”.   Otylia  Sandek  i  inni  mieszkańcy  Orliny Dużej  na  początku  1947r. zostali  przeniesieni  do  obozu  przejściowego  w  Szczecinie, a  po  kilku miesiącach  rozesłani  po  terytorium  Niemiec.         
   SZKOLNICTWO. Spis szkolny z 1845r. podaje, że w Orlinie Dużej  był  ,,dom kantora składający się z jednej izby i komórki oraz przypisane do  niego 15 morgów ziemi”. Szkoła miała tam istnieć już  60 lat, czyli od założenia  miejscowości, tj. od ok.1784r. W tym czasie do szkoły tej chodziły również dzieci z Białobłot. Odbywało się to jednak z przeciwnościami, gdyż: ,, komunikacja między  Białobłotami a Orliną była mocno utrudniona, bo wylewy wiosenne połączenie do szkoły hamowały”. Wizytacja z 1842r. podaje: ,,uczniowie bardzo słabo czytają,  rozum mało wzbudzony,  na pytania najczęściej nie odpowiadają”. Wpis z 1855r. brzmi: ,, kantor [ i jednocześnie nauczyciel ] oddaje się często pijaństwu, ale ostatnio poprawił się ”. W 1929r. była tu szkoła z językiem niemieckim, uczęszczało do niej 120 dzieci, uczył  Leopold Schmidt. Szkoła w Orlinie Dużej funkcjonowała również  w  okresie  okupacji.  W 1946r. zaczęła działać jednoklasowa Szkoła Podstawowa w Orlinie Dużej. Mieściła się ona w prywatnym budynku u Popławskiego. Istnienie tej placówki, było udogodnieniem dla tamtejszej ludności, ponieważ  małe dzieci  nie potrzebowały chodzić daleko do szkoły. W szkole tej  uczyli  m.in. Janina Czajczyńska, Feliks Spychała, Edward Szymański. Niewielka szkółka, z biegiem czasu stała się  filią szkoły w Białobłotach. W latach 1957-1973 uczęszczało do niej 112 dzieci. Szkoła funkcjonowała do połowy lat 70-tych XXw. Ostatnią uczącą  była p. Zofia Szkudlarek.
  EWANGELICKI KANTORAT. W 1796r. ewangelicy z Orlin  oraz przedstawiciele pięciu innych wsi należących do hrabiego Stadnickiego, w sądzie w Pyzdrach, podpisali porozumienie w sprawie ustanowienia  parafii ewangelickiej w Grodźcu. W  Orlinach  było  wtedy  28 gospodarstw  należących  do  ewangelików. W  roku 1820, gdy  pastorem w  Grodźcu był  Johan  Stegmann  wybudowano  dom  modlitwy – budynek  z  drewna i pod strzechą. W tym czasie w Orlinie Dużej istniał  już cmentarz ewangelicki. Funkcjonował  tu  kantorat. Mieszkańcy  Orliny Dużej wnosili  też  znaczący  wkład  w  budowę  kościoła  ewangelickiego w Grodźcu. Według danych z 1836r. w Orlinie Dużej z 37 gospodarstw ewangelików zebrano 1288 złotych -  na ogólną  sumę  wsparcia  ze  wszystkich  wiosek  należących  do  parafii, wynoszącą  9465 złotych. W 1839r. na 4459 wiernych parafii ewangelickiej w Grodźcu, w Orlinie Dużej  mieszkało 257 osób. W 1924r. spalił się stary dom modlitwy w Orlinie Dużej. W tym samym roku został pobudowany nowy obiekt z  rudy żelaza, cegły i pod  dachówką, wyposażony w chór. W  budynku tym znajdowało się tez mieszkanie dla  kantora, nauczyciela. Budynek jeszcze nie był  ukończony, gdy gmina w Rzgowie chciała przejąć go na potrzeby szkoły. Doszło do konfliktu między gminą a parafią. Po długim procesie Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na korzyść parafii protestanckiej. Po II wojnie światowej poewangelicki  dom  modlitwy  służył przez wiele lat  lokalnej  społeczności katolickiej. Obecnie budynek nie posiadający formalnego właściciela, jest w złym stanie technicznym, niszczeje.
  ORLIŃSKA  ,,CIUCHCIA”.  W  okresie II wojny światowej, w  latach  1942-1943  Niemcy  rozbudowali  dotychczas  istniejącą  linię  kolei  wąskotorowej  Witaszyce – Robaków, przedłużając ją do  miejscowości  Grabina  i  dalej do  Trąbczyna, w celu ułatwienia eksploatacji  niskogatunkowych  złóż rudy  darniowej   w  powiecie  konińskim – między  innymi  w  rejonie  miejscowości Czarny Bród  i Huta. Odbudowano most  na  Prośnie, wysadzony przez wycofujące  się w 1939r. polskie oddziały wojskowe. Nowy most  zbudowany  w  rejonie  Robakowa,  był  przeprawą  drogowo-kolejową, dzięki wpuszczeniu nawierzchni kolejowej w drogową.  Jesienią 1943 roku eksploatowano  już  złoża  rudy i  transportowano  je  koleją  wąskotorową  do  stacji  kolei szerokotorowej  w Witaszycach. Znaczne  przewozy towarowe związane z niespodziewanie dużą wydajnością złóż, skłoniły Niemców do wprowadzenia  kolejnego  parowozu. Rozważano  także przedłużenie linii z Grabiny do Zagórowa. Niemcy zdążyli przygotować podtorze na odcinku 3 km  oraz  ułożyć  ponad  kilometr  toru.  Kolej wąskotorowa  przechodziła przez Orlinę Dużą, gdzie wybudowano stację  kolejową. Po  zakończeniu wojny, w marcu 1946 r.  podjęto decyzję o wybudowaniu  6-cio kilometrowego odcinka Grabina – Zagórów. W  sierpniu 1947 r.  cała linia do Zagórowa była  ukończona. Złoty okres w przewozach  kolejki wąskotorowej  przypadł  na lata 60-te XX w.  Głównymi klientami zamawiającymi  przewozy towarów były spółdzielnie gminne w Zagórowie, Trąbczynie, Rzgowie, Grodźcu, Rychwale  i Choczu. Ważną  stacją   przeładunkową,  była wówczas  Orlina  Duża, skąd  rozprowadzano  towary  do  Grodźca,  Rychwała  i Chocza. Z tych  względów, w czynie społecznym wybudowana została droga (żużlówka), łączącą stację kolejki wąskotorowej w Orlinie Dużej z Choczem. Do lat 60-tych, czyli do wybudowania  drogi  asfaltowej Jarocin- Konin, popularna ,,ciuchcia” była dla lokalnej społeczności ważnym środkiem  podróżowania, dawała  możliwość połączenia  z  Zagórowem  i  Jarocinem. Pociągi  osobowe  pokonywały trasę  relacji  Witaszyce – Zagórów  (46km)  w  niecałe  dwie  i  pół  godziny, a  ze  składem  mieszanym  towarowo-osobowym  w  około 3  godziny. W  następnych  latach  znaczenie kolejki wąskotorowej  malało. W 1991r. przewozy  ludzi  i  towarów  zostały zawieszone. W 1992r.  była  jeszcze  szansa  uratowania  kolejki wąskotorowej,  prowadzono wówczas turystyczne przejazdy  parowozem  sprowadzonym  z Czarnej  Białostockiej, zainteresowanie  kolejką  wykazywała  ekipa  niemieckiego czasopisma kolejowego „Eisenbahnkurier”. Niemcy chcieli  w całości  wykupić  witaszycką   kolejkę  i  wykorzystać  ją  dla  celów  turystycznych.  Planowali  nawet  podnieść  most  kolejowy  o 70 cm  nad  drogą  Jarocin – Pleszew, by  TIR-y  mogły  pod  nim  swobodnie  przejeżdżać ( wcześniej  doszło do  dziwnego  wypadku, w którym  wielotonowa ciężarówka  nie  zmieściła się pod wiaduktem  w Witaszycach, znacznie go  uszkadzając). Z niejasnych  przyczyn  nie  doszło jednak  do  realizacji  powyższych  przedsięwzięć. W czerwcu 1992 r. Dyrektor Generalny PKP zarządził  likwidację kolei wąskotorowej. Uszkodzony  wiadukt   rozebrano jeszcze  w  tym  samym  miesiącu. Do końca roku zezłomowano  wagony, rozprzedano  lokomotywy. W styczniu 1993r. gmina Gizałki  podpisała umowę, na mocy  której podjęła się fizycznej likwidacji torowiska. W lutym tego samego roku rozpoczęto demontaż torów. Kolej wąskotorowa  przestała istnieć. Uzyskane  z  rozbiórki  torowiska  środki  finansowe  zasiliły  budżet  gminy  Gizałki, a w  związku  z  likwidacją  połączenia  kolejowego z Zagórowem,  lokalne  władze  mieszkańcom  Orliny  i okolicznych wsi, obiecały wybudowanie  zastępczego  połączenia drogowego o nawierzchni  asfaltowej, by móc uruchomić  transport autobusowy. Do  chwili  obecnej  droga na  odcinku  należącym do powiatu  pleszewskiego  nie  powstała.
   POCZTA W ORLINIE  DUŻEJ.  W marcu 1949r.  uruchomiono w Orlinie Dużej Urząd Pocztowo-Telekomunikacyjny mieszczący  się w budynku  przy stacji  kolejowej. Placówka ta obejmowała swoją działalnością wsie: Białobłoty, Czarny Bród, Łazińsk, Orlinę, Dziewiń  i Studziankę. Przed uruchomieniem poczty, ludność Orliny obsługiwali listonosze z Trąbczyna, a tereny Białobłot i Dziewinia podlegały pod UPT Grodziec. Pierwszym naczelnikiem nowo uruchomionej poczty przez okres czterech miesięcy był ob. Sikorski, a przez następnych wiele lat – Stanisław Hyżak. Od 1956r.  uległ zmianie dotychczasowy rejon działalności poczty w Orlinie Dużej. W skład nowego rejonu weszły następujące wioski: Orlina, Białobłoty, Dziewiń i część Łazińska. Pozostałe wsie przyłączono do innych rejonów: Dziewiń Mały do Królikowa, Studziankę do Wronowa, Czarny Bród i część Łazińska do Trąbczyna. W1973r. pocztę przeniesiono do Orliny Małej.
   ADMINISTRACYJNE PRZEJŚCIA. Do 1954r. Orlina Duża  należała  do Gminy Rzgów i powiatu konińskiego. W 1955r. w  związku z  przekształceniami administracyjnymi kraju – zlikwidowaniem gmin i powołaniem gromad- Orlina Duża  weszła  w  skład  Gromady Białobłoty. W 1956r. Orlina Duża wraz z całą  Gromadą Białobłoty, przeniesiona została  do powstałego w nowych  granicach  powiatu  pleszewskiego. W 1972r. po  nagłej  likwidacji Gromady Białobłoty, miejscowość włączona została do Gromady Gizałki, która w1973r. stała się Gminą  Gizałki.
   POWOJENNE  ZALESIANIE. Po II wojnie  światowej i  opuszczeniu  Orlin  przez  Niemców, gospodarstwa  po  nich  częściowo  przejęli  Polacy. Jak  wynika  z  dokumentacji  Gromadzkiej  Rady Narodowej  w Białobłotach, jeszcze  w drugiej  połowie lat 50-tych  XX w. nie wszystkie  ziemie były  zagospodarowane. Część pól leżała  odłogiem, lecz  ówczesne  komunistyczne  władze  niechętne były powiększaniu indywidualnych  gospodarstw  chłopskich [powojenna walka z tzw. kułakami, zakładana tymczasowość gospodarstw indywidualnych]  i  przekazywaniu  im ziemi. W związku  z  powyższym, szczególnie  w  Orlinie  Dużej  znaczne  obszary  ziemi  rolniczej  uległy  zalesieniu, a stanowiska  osadnicze  zniszczeniu. Głupia  i  szkodliwa  gospodarczo  polityka  ,,władz wyższych”, spotykała  się  ze  sprzeciwem rolników, co  znalazło  np. wyraz podczas sesji G.R.N. w Białobłotach w roku 1958. W  protokole nr 6/58  czytamy:  ,, Radny Ob. Szczeciński Franciszek  zabrał  głos  w  sprawie  nadmiernego zabierania ziemi przez Nadleśnictwo pod  zalesianie. Mówił, że  ziemie te w  pełni nadają  się  do  użytkowania, tymczasem  Nadleśnictwo  je zalesia, gdy  inne  ziemie, które  mogły by być zalesione, leżą odłogiem. Słowa te zostały  potwierdzone  przez wszystkich  obecnych  na  sesji i  każdy  potwierdził  niesłuszność  tego  zalesiania. Obywatele  radni,  jak  Perczyński  Kazimierz, Szulc Mieczysław, Nowicki Edmund  zaznaczyli, że  aby  zapobiec dalszemu  zalesianiu, były już  prowadzone  starania  przez  rolników, jednakowoż  pozostało  to  bez  żadnego skutku  i  Nadleśnictwo  nadal   zalesia  ziemię, którą  z  całym  powodzeniem  można  uprawiać i  z niej  korzystać. Radny Ob. Dereziński  Bolesław mówił, że  sprawa  ta będzie może jakoś załatwiona  podczas  przeprowadzania regulacji  pomiarów, dlatego należy jak najszybciej wystąpić z wnioskiem do odpowiednich  władz i zaprzestać  dalszego  zabierania  tych  ziem.  Wniosek ten spotkał się  z ogromnym  poparciem przez  radnych  i  zebranych  na  sesji.”  Narastający  opór  lokalnej  społeczności  wobec  zalesiania w  pewnym  tylko stopniu  zmniejszył  ,,tendencje zalesieniowe władz wyższych”,  np. wstrzymano ,,zalesieniowe  plany” wobec  Orliny Małej.
   WYLUDNIENIE   I   FERMY.  W ostatnich  latach, w  związku  z  bardzo  dużym  wyludnieniem, Orlina Duża  stała  się  dogodnym  miejscem dla w  miarę bezkonfliktowych  lokacji  wielkopowierzchniowych  ferm  norek  i  kurczaków. Ludna  niegdyś  wieś  obecnie  ma  tylko  82  mieszkańców. Główną  korzyścią  z  istnienia  ferm jest  pewna  ilość  miejsc  pracy  dla  miejscowej  ludności. 
   SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w czasie II wojny światowej – Edward Sandek, po wojnie –Władysław Szulc, Bolesław Dereziński, Lucjan Radoszewski, Tadeusz Dereziński (1968-2007), Leszek Szymczak (2007-2015).

 ORLINA  MAŁA  /miejscowość olęderska; lokacja 1784r.; dawne nazwy: Orle, Orliny, Orlińskie Małe Olędry; 1886r.–wieś posiadała 28 gospodarstw i 189 mieszkańców, w 1934r. – było 31osad ; obecnie: obszar – 3,0 km kw., mieszkańców -73 /  

   W fazie powstawania Orlina Mała kojarzona była łącznie z Orliną Dużą [pod nazwą Orliny], głównie za sprawą wspólnego założyciela i właściciela gruntów Franciszka hrabiego Stadnickiego. Po przejęciu pod koniec XVIII w. majątku Grodziec  przez  Bielińskich, a  majątku  Biskupice przez Taczanowskich, zaczęły kształtować się odrębne powiązania i nazwy. Orlina Duża związana była z Biskupicami i Rzgowem, natomiast  Orlina  Mała  z  Białobłotami  i  Grodźcem,  poprzez  przynależność  do kantoratu, cmentarza, szkoły oraz sołectwa w Białobłotach  oraz do Gminy Grodziec. Mieszkańcy Orliny Małej wnosili też  wkład  w  budowę  kościoła  ewangelickiego w Grodźcu. Według danych z 1836r. z  Orliny Małej  z  18  gospodarstw przekazano 799 złotych – na ogólną  sumę  wsparcia  ze  wszystkich  wiosek  należących do  parafii, wynoszącą  9465 złotych. W 1839r. na 4459 wiernych parafii ewangelickiej w Grodźcu, w Orlinie Małej mieszkało 118 osób. W 1886 r. była to kolonia w powiecie słupeckim, gminie Grodziec, parafii  Królików, miała 28 domów, 189 mieszkańców oraz  403 morgi ziemi  i wchodziła  w  skład  dóbr  Grodziec. W porównaniu z innymi okolicznymi miejscowościami  naturalne procesy  polonizacyjne zachodziły tu najwolniej – w roku 1934 na istniejących 31 gospodarstw, tylko jedno zamieszkiwała rodzina polska. Zalesienie miejscowości było bardzo małe.  Spis Wójta Gminy Grodziec S. Swędrowskiego z 1934 r. wymienia  następujących  właścicieli  gospodarstw z Orliny Małej:  Reiman Gustaw, Bącler Zygmunt, Dahlke Paulina, Kochanke Marcin, Recław Gustaw, Henke  Gotfryd, Dahlke  Adolf, Martin  Albert, Szulc Juliusz, Szulc Adolf, Sztebner Henryk, Arendt Adam, Szulc August, Fogel Henryk, Hahn Ludwik, Sztark Emil, Janot Ernest, Recław Ernest, Szmidt  Henryk, Szmidt  Gotfryd, Polcin Wilhelm, Martin Wilhelm, Tahn Emanuel, Polcin Henryk,  Recław Gustaw, Grasman Otto, Henke  Juliusz, Zobel  Edward, Zerbe Ludwik,  Szulc Henryk, Hahn Albert.   Na początku 1945 r. większość kolonistów niemieckich z Orliny Małej,  w  obawie  przed  zbliżającym  się  frontem  i  armią sowiecką opuściła wieś, inni  zaś  w  ciągu  kilku  następnych  lat  zostali wysiedleni . Pozostawione  po  kolonistach  gospodarstwa zajęła ludność polska, a część  gruntów przejęło państwo  ( np. poprzez Lasy  Państwowe). Po II wojnie światowej w Orlinie Małej  miała swą  siedzibę Gromadzka  Rada Narodowa w Białobłotach (początkowo w budynku prywatnym ob. Stanisława Mimiera), a następnie przy nowo wybudowanej remizie OSP Białobłoty. Na początku lat 60-tych w Orlinie Małej zawiązała  się sekcja  straży pożarnej, której członkowie rozpoczęli starania o budowę nowej  remizy. Przy budowie  przypadającej  na  lata 1963 – 1966 duży wkład włożyli  mieszkańcy  okolicznych wsi, którzy  społecznie wykonywali  większość  prac, jak też  świadczyli  znaczącą  pomoc  finansową. Wartość  wybudowanego  Domu  Strażaka oszacowano na  530 tys. ówczesnych złotych. Przez wiele lat  remiza  strażacka  i  pomieszczenia  przyległe   pełniły  szereg  funkcji publicznych: tu jeszcze na  początku lat 70-tych  znajdowała się  siedziba  Gromadzkiej  Rady Narodowej w Białobłotach, później  Klub Rolnika, biblioteka, urząd  pocztowy, sklep wiejski, wiejski ośrodek zdrowia, tutaj urządzano  szereg  zabaw  tanecznych  cieszących się dużą  popularnością  w okolicy,  a swe  próby  i  przedstawienia  miał  ludowy  zespół  pieśni  i  tańca  ,,Białobłoty”.
  ,,POWIĘKSZENIE” ORLINY  MAŁEJ. W okresie  funkcjonowania Gromadzkiej Rady Narodowej w Białobłotach,  podjęto  decyzję o podziale  rozległego  sołectwa Białobłoty (składającego  się  z  Białobłot  i Orliny Małej). Pozostało  zmniejszone  sołectwo  Białobłoty  oraz  utworzono  nowe  sołectwo  Orlina Mała (składające się z  wsi Orlina Mała i przysiółka  Białobłot – Krzyżówki). W późniejszym  czasie  bardzo  słabo  zorientowani  urzędnicy  powiatowi ( a później  urzędnicy  nowej  gminy)  nowe  sołectwo  Orlina Mała  traktowali,  jako  oddzielną  wieś, wprowadzając  w  różnych dokumentach, szczególnie wobec  mieszkańców  Krzyżówki, niemały  bałagan administracyjny  i  geodezyjny. Musiało  upłynąć  wiele  lat, żeby  urzędnicy zauważyli  bezprawie  istniejącego stanu  rzeczy, by Krzyżówkę  nie  traktowano  już,  jako Orlinę Małą. Obecnie  Orlina Mała   pod  względem sołeckości związana  jest  z  Orliną  Dużą, a Krzyżówka  stanowi  oddzielne sołectwo.  
   SOŁTYSI. Byli sołtysi tej miejscowości to: w okresie powstawania wsi – Bogusław Krol, w okresie międzywojennym sołtys  z Białobłot – Andrzej  Kowalski, w czasie II wojny światowej prawdopodobnie  również  sołtysi z Białobłot: Kissmann /wysłany na front, gdzie poległ/, Hahn - nazywany przez Polaków – Kokot  /pod  koniec wojny zabity przez  sowietów  i pochowany w zbiorowej mogile/, pastor Albert Schulz – /zastrzelony przez Rosjan, a pochowany  w  nocy  na cmentarzu w Białobłotach /, po wojnie: początkowo sołtys  z Białobłot – Mieczysław Markowski, potem Józef Sawicki- sołtys Orliny Małej i Krzyżówki, następnie – sołtysi z Orliny Dużej: Tadeusz Dereziński, Leszek Szymczak.
                                                                                 Piotr Czajczyński,   Białobłoty – styczeń 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz